"Super Express": - Komisja Europejska wypowiedziała się w sprawie Nergala, broniąc jego prawa do obrażania chrześcijaństwa, które wynika, zdaniem KE, z wartości europejskich. Piętnowanie go sprzeniewierza się tym wartościom?
Bronisław Wildstein: - Uważam, że KE zachowuje się bezczelnie i świadomie używam tego określenia. Wypowiada się w sprawach, do których nie ma żadnych prerogatyw. Pamiętajmy, że Nergal swoim zachowaniem ostentacyjnie i świadomie obraża uczucia większości ludzi mieszkających w Polsce. A przecież obraza uczuć muzułmanów czy Żydów jest w Europie niedopuszczalna i karana.
- Może dlatego, że obrażając chrześcijan, uderzamy w większość, a nie mniejszość, którą stanowią w Europie wyznawcy islamu czy judaizmu.
- Tak stawiając sprawę, okaże się, że większość jest pozbawiona swoich praw, a to nic innego jak działanie antydemokratyczne. Podobnie zresztą jak wyrażane przez KE stanowisko.
- Czemu?
- Komisja wypowiada się w sprawach, które dotyczą wyłącznie nas i ich rozwiązanie należy do nas, Polaków, a nie biurokracji UE. A tego typu wypowiedzi KE to ewidentne traktowanie naszego kraju jako tego gorszego. Pouczając nas, jakie normy kulturowe mają w naszym kraju obowiązywać, unijni urzędnicy prezentują postawę paternalistyczną i kolonialną. To obraźliwe i, co najgorsze, zaprzecza elementarnym wartościom europejskim, których tak KE broni. To skandal, za który powinniśmy domagać się przeprosin.
- Z drugiej strony kultura europejska oparta jest na dużym autokrytycyzmie i kontestowaniu swoich fundamentów, także religijnych.
- Czymś innym jest kwestionowanie zasad kultury i dyskutowanie o nich, a czymś zupełnie innym obraza tych zasad i ludzi, którzy je wyznają. Poza tym autokrytycyzm wymaga korpusu zasad i wartości, który można temu procesowi poddać. Zachowanie Nergala to odrzucenie jakichkolwiek wartości i wprowadzenie chaosu. A KE broni człowieka, który niszczy fundamentalne zasady kultury europejskiej, przede wszystkim szacunek dla odmiennych światopoglądów.
Bronisław Wildstein
Publicysta "Uważam Rze"