"Super Express": - Sąd uznał, że generałowie Kiszczak i Jaruzelski są zbyt chorzy, żeby móc odpowiadać za swoje czyny przed sądem. Umycie rąk czy humanitarny gest?
Bronisław Wildstein: - To jest bardziej skomplikowane. Polski wymiar sprawiedliwości wyrasta niestety bezpośrednio z PRL. Przy okrągłym stole ustalono, że z powodów politycznych sędziowie nie będą odwołani po 1989 roku. I od początku ta korporacja była przeciw rozliczaniu systemu, w który była uwikłana. Dawała temu wyraz, uznając, że nie można sądzić nawet tych kolegów, którzy łamali prawo PRL.
- Te decyzje wydają często już młodzi ludzie. Bez korzeni w PRL.
- To prawda, ale to są ludzie uformowani na obraz i podobieństwo swoich mentorów, nauczycieli. Starsi odeszli, ale istnieje coś takiego jak pamięć korporacyjna. I walczy ona z rozliczaniem PRL. Najbardziej jaskrawy jest oczywiście brak rozliczenia zbrodni komunistycznych. Uniewinnienie sędziów łamiących prawo PRL to jednak 2007 rok!
- Może w przypadku zdrowia generałów sędziowie nie mieli wyjścia?
- Pamiętam, że Kiszczaka zwolniono kiedyś z przychodzenia na proces ze względu na problemy z sercem. Po czym Kiszczak turystycznie wyjechał do Egiptu. Widocznie egipskie upały choremu sercu Kiszczaka służą. Ta czułość sędziów wobec stanu zdrowia i wieku generałów jest wyjątkowa.
- Rzeczywiście, przytaczamy dziś przykład człowieka, którego stan zdrowia przed sądem nie uchronił.
- Więc można. Stan zdrowia to był dla sędziów pretekst. Proces w sprawie Grudnia 1970 roku trwa kilkanaście lat! Na tyle długo, żeby można było powiedzieć, że już są starzy i schorowani.
- Niemcy, które są krajem praworządnym, sądziły Iwana Demianiuka pomimo wieku i stanu zdrowia. Przywożono go na salę sądową na noszach. Ci sami, którzy podkreślają, że powinniśmy wzorować się na Zachodzie, w tej kwestii jakoś wzorować się nie chcą...
- Takich przypadków były dziesiątki. Pamiętam Francję i proces Maurice'a Papona, który miał udział w wydawaniu Żydów Niemcom. Do procesu doszło, kiedy był człowiekiem po osiemdziesiątce. Wiek nie zwalnia z odpowiedzialności, chyba że chodzi o przedawnienie. Jak ktoś chce, to można rozliczyć. Niestety, główne media w Polsce bombardowały ludzi bzdurami i oszustwami. I nastąpiło zobojętnienie na tę kwestię.
Bronisław Wildstein
Publicysta tygodnika "Uważam Rze"