- „Super Express: - Wczoraj ruszył strajk nauczycieli. Spośród trzech centrali związkowych na porozumienie z rządem przystała jedynie Solidarność. Natomiast Forum Związków Zawodowych oraz ZNP, które pan reprezentuje, odrzuciło pertraktację ze stroną rządową. Jak wyglądały kulisy rzeczonych negocjacji?
- Sławomir Broniarz: - To, co Solidarność uzgodniła z rządem, znane nam było już 25 marca, a nawet wcześniej, bo jedna z gazet rozmawiała z panem Proksą, który oznajmił, że jeśli rząd dorzuci kolejną piątkę, to będą zadowoleni. Solidarność osiągnęła ów cel, więc mówiąc pół żartem scenariusz został napisany w MEN albo w KPRM pod nich. Co do kulis, pani premier Szydło miała bardzo trudne zadanie.
- Dlaczego?
- Wielokrotnie padało pytanie, kto tak naprawdę prowadzi negocjacje z nauczycielami? Dla nas nie było jasne, czy ona, czy pan premier Gowin, który zawsze z wyprzedzeniem mówił twardo, że rząd nie ustąpi i nie da żadnych pieniędzy. Wielokrotne apele pani premier nie spotykały się z pozytywną reakcją ze strony protestujących nauczycieli, bo apele nie niosły ze sobą żadnej wartości materialnej poza podprogowym oddziaływaniem na zasadzie „No wiecie, rozumiecie, szkoła, uczniowie”.
- Wyszło na to, że rząd zaproponował za mało?
- Jak widać związki zawodowe tego nie kupiły.
- Jakie są pana relacje z przewodniczącym Proksą? Być może któryś z panów namawiał drugiego na to, aby ustąpić lub podnieść poprzeczkę żądań?
- Rozmowy kuluarowe z panem Proksą aranżowane przez panią Gardias miały miejsce. Solidarność znalazła się w głupiej sytuacji, ponieważ postawa NSZZ Solidarność z sekcji oświaty była kreowana i kształtowana przez pana Piotra Dudę, a nie przez pana Ryszarda Proksę, który oficjalnie stoi na czele sekcji oświatowej. Nauczyciele oczekiwali od Solidarności, że tak jak pozostałe związki będzie mówiła jednym głosem w kwestii płacowej. Zwłaszcza, że nauczycielska bieda nie ma barw związkowych. Jednak tak się nie stało. Pan Proksa wolał rozmawiać z działaczami Solidarności, zamiast budować swoją pozycję wspólnie z nauczycielami.
- Część osób twierdzi, że propozycje składane przez rząd były szczodre i nie mogą zrozumieć, dlaczego państwo je odrzucili.
- Oferta, która została nam przedstawiona była stworzona po to, aby ją odrzucić. Proszę pamiętać, że nie tylko my ją odrzuciliśmy. Zrobiły to wszystkie trzy związki. Oferta pani premier Szydło mówi o roku 2022/23 co jest bardzo odległym czasem, a problem mamy tu i teraz. To dziś zamykamy szkoły, a nie za trzy lata. Rewolucja, którą pani Szydło chciała zrobić w dwa miesiące nie jest możliwa w realizacji.
- Rozumiem, że próbował pan to przekazać pani premier Szydło?
- Owszem. Przykre jest to, że w tym całym szumie medialnym wyszło, że rząd chce nam dać 8000 tys. zł a my nie chcemy tego wziąć. Bardzo łatwo będzie udowodnić pani Szydło, że w przeciągu dwóch lat sami będziemy w stanie zapewnić sobie tę kwotę.
- W jaki sposób?
- Chociażby przez redukcję stanów osobowych.
- Wracając do kwestii ram czasowych strajku. Z pana wypowiedzi wynika, że to bezterminowe wydarzenie. Może jednak gdzieś z tyłu głowy pojawiła się panu ewentualna data?
- Strajk jest bezterminowy. Zwłaszcza, że skala irytacji z powodu wystąpień rządu jest wśród nauczycieli ogromna.
- Propozycja prezesa Kaczyńskiego odnośnie 500 plus na każdą krowę i 100 zł na tucznika nie pomaga nauczycielom w pozbyciu się frustracji?
- Absolutnie nie. Nauczyciele nie ustąpią. Skoro nagle znalazły się środki unijne na trzodę chlewną to dlaczego nie ma piątki edukacyjnej? Jedynym planem rządu jest walka z Broniarzem i wmawianie mi, że chce być papieżem, szefem ONZ i Bóg wie kim jeszcze!
- Premier Szydło w rozmowie z Super Expressem powiedziała, że strajki uderzą w dzieci i powinien pan wziąć to pod uwagę. Nie szkoda panu dzieci?
- Gdzie była pani Szydło z panią Zalewską były do 25 marca? Strajk ogłaszaliśmy 3 marca. Nic w tym okresie się nie działo. Gdzie wtedy było dobro dziecka? Uczniowie mają telefony o wartości 5 tys. zł podczas gdy nauczyciel zarabia 1850 zł na rękę.
- Jak pan odniesie się do słów premiera Morawieckiego, który stwierdził, że; „Nauczyciel ma troszeczkę więcej czasu wolnego w porównaniu do innych osób, ale nauczyciel chce więcej zarabiać”.
- Dzięki tej wypowiedzi mamy 100 tys. więcej strajkujących nauczycieli.
Rozmawiała Sandra Skibniewska