Według polityka Konfederacji podsłuchy są nadużywane od wielu lat i "to nie jest żadna nowość".
Kamila Biedrzycka: Według pana sejmowa komisja śledcza ds. inwigilacji Pegasusem jest najważniejszą z dotychczas powołanych?
Krzysztof Bosak: Zobaczymy czy będą jeszcze powołane komisje, które my proponujemy, czyli ws. nadużyć covidowych i ws. zalania polskiego rynku produktami rolnymi z Ukrainy, czyli tzw. afery zbożowej. Przypomnijmy, że otwarcie polskiego rynku popierały wszystkie partie z wyjątkiem Konfederacji i niszczy to drugi rok z rzędu polskie rolnictwo.
- Ale ja pana pytam o komisje już powołane.
- Sądzę, że ważna jest i komisja ds. afery wizowej i ds. Pegasusa. Może ta ds. wyborów kopertowych troszeczkę mniej, bo na temat tej sprawy wiadomo najwięcej.
- Nie przeraża pana skala, z którą podobno mamy do czynienia jeśli chodzi o Pegasusa? Ona ma być większa niż wszyscy do tej pory przypuszczali, mówił o tym chociażby premier Donald Tusk podczas Rady Gabinetowej.
- Nie przerażają mnie te informacje zupełnie, bo o tym, że podsłuchy są nadużywane wiemy od wielu lat i to nie jest żadna nowość…
- ...tyle że Pegasus to nie jest tylko podsłuch.
- No dobrze, narzędzie inwigilacji, które ma dokładnie ten sam cel co podsłuch i działa w dość podobny sposób.
- Nie, dlatego że Pegasus pozwala np. na wgrywanie danych do telefonu czy manipulację treścią SMS-ów. Przyzna pan, że to znacznie wykracza poza podsłuchiwanie.
- System Pegasus zakupiony przez polskie państwo beż należytej podstawy prawnej od izraelskiej firmy, która go wyprodukowała służy do pozyskiwania informacji ze smartfonów. Jeśli umożliwia wgranie czegokolwiek, to jak sądzę wyłącznie w celu inwigilacji…
- ...albo preparowaniu materiałów na kogoś.
- Ci, którzy używają tego systemu, a jest on sprzedawany na świecie przez Izrael głównie rządom, robią to głównie w celu inwigilacji. (…) Mojego przerażenia więc nie ma i podchodziłbym w tej chwili z największą ostrożnością do wszystkiego co mówią politycy w tej sprawie. Moim zdaniem powinniśmy liczyć wyłącznie na efekty prac komisji, a wszystko co mówią politycy i dziennikarze powinniśmy traktować wyłącznie jako sferę plotek, przypuszczeń i spekulacji.
- A to co mówił premier?
- Premier nie przekazał prezydentowi żadnych istotnych informacji.
- Bo prezydent chyba nie jest nimi zainteresowany.
- Jakby premier chciał coś przekazać toby przekazał.
- Minister Żaryn stwierdził, że te kwestie wykraczają poza kompetencje prezydenta, więc nie jest nimi zainteresowany.
- Ale kim jest minister Żaryn dla prezydenta?
- Doradcą prezydenta Rzeczypospolitej.
- Ja wiem, że premier nie przekazał żadnych informacji i wiem to bezpośrednio z Kancelarii Prezydenta. (…) Moim zdaniem każdy jest ciekawy co jest w dokumentach i w dowodach i komisja śledcza ma nam to pokazać. Na chwilę obecną uważam, że i Tusk i Kaczyński kłamią w tej sprawie. Nie wierzę żadnemu z nich. Pogadanki Jarosława Kaczyńskiego w tej sprawie są naprawdę dla wyjątkowo naiwnych, widać, że to jest propagandowo ustawione, że on tę sprawę weksluje i używa śmiesznych sformułowań, np. nie mówi o osobach, które popełniły przestępstwo, tylko o osobach „obciążonych przestępstwami”. (…) Inwigilowani jesteśmy z każdej, nie tylko rosyjskiej i białoruskiej strony. Wszystkie sensowne, poważne państwa mają swoje wywiady działające w Polsce. Nasze służby powinny więc tropić wszystkich szpiegów, a nie tylko rosyjskich i białoruskich. Tymczasem wydajemy śmieszne pieniądze na wywiad i powinno się to zmienić. Natomiast wracając: nie wierzę żadnemu z nich.
- A czemu nie wierzy pan premierowi, który powołuje się na konkretne dokumenty?
- A dlaczego miałbym mu wierzyć? To jest kłamca, który wielokrotnie kłamał w różnych sprawach. (…) W polityce liczy się co kto zrobił, a nie co kto gada. Ja też mogę teraz wyciągnąć kartkę, napisać na niej nazwiska i przekazać pani, że tu jest lista i że dostałem ją od mojego bardzo wysoko postawionego informatora ze służb.
- Nie podejrzewam pana o tak nieodpowiedzialne zachowanie.
- Ale tak działają politycy!
- Pan też tak działa?
- Ja się staram tak nie działać, ale moim zdaniem jestem wyjątkiem.
- W dodatku bardzo skromnym.
- Nie wiem czy skromnym… mam nadzieję, że jest więcej takich osób. Natomiast w stadzie kłamców trudno jest odróżnić ludzi prawdomównych, bo funkcjonowanie w takim stadzie powoduje, że każdego musimy traktować jako potencjalnego kłamcę. Niektórzy mają piękne oczy, inni odpychające, zdemoralizowane gęby, ale wszyscy mogą działać dokładnie w ten sam sposób. (…) Politykom kłamanie wchodzi w nawyk, jeśli są przyzwoici najpierw kłamią w małych sprawach, później zaczynają kłamać w dużych, a później już we wszystkich. Z czasem sami przestają rozróżniać co jest prawdą, a co kłamstwem i zaczynają utożsamiać swoje chwilowe przekonania z prawdą.
- Co pan jeszcze robi w tej polityce, panie marszałku?
- Liczę na to, że może coś się uda zmienić na lepsze.
- Uważa pan, że po znalezieniu odpowiedniej formuły prawnej, nad którą pracują ministrowie Bodnar i Siemoniak lista inwigilowanych powinna być upubliczniona?
- To powinno być uzależnione od racji stanu. Mam wątpliwości czy taką listę w ogóle uda się odtworzyć. Jeśli politycy PiS-u i szefowie służb z okresu rządów PiS nie byli głupi, to nie pozostawili po sobie śladów. Jeśli jednak politycy popełnili błędy, czyli są głupi lub trochę głupi, to funkcjonariusze służb nie są tak głupi i wiedzą, że władza się zawsze zmienia. (…) Rozmawiała Kamila Biedrzycka