Bombardowanie bloków mieszkalnych z cywilami, ostrzeliwanie dzielnic, szkół, szpitali, czy kościołów – to codzienny koszmar wojny w stolicy Ukrainy i na jego przedmieściach. Kilka eksplozji wstrząsnęło również Kijowem wczoraj o poranku, kiedy nastąpił ostrzał dwóch bloków mieszkalnych. Kilka osób zostało poważnie rannych. Trwająca od wtorku wieczorem do czwartkowego poranka godzina policyjna spowodowała, że ulice Kijowa niemal całkowicie się wyludniły. - Ludzie chowają się w domach lub w razie alarmu idą do schronów, ale ja wychodzę na zewnątrz. Mam patrole i dyżury przy barykadach w mojej dzielnicy, robimy ćwiczenia z rzucania koktajlami Mołotowa, a moja żona dyżuruje w punkcie medycznym - mówił nam.
Sprawdź: Atak jądrowy Rosji na Polskę? Podano cele. Jakie jest prawdopodobieństwo?
W naszej galerii zobaczysz, jak wygląda Ukraina w czasie wojny.
- Najgorsze jest to, że rosyjskie wojska mają na celowniku budynki mieszkalne w których żyją zwykli ludzie, kobiety, dzieci… To straszne co tu u nas Moskale wyprawiają. Na przykład wczoraj doszło do potężnego wybuchu, ratownicy ewakuowali z bloku kilkudziesięciu mieszkańców. Całe noce słychać wybuchy. Rosjanie bombardują budynki. Nie śpimy wcale, jest niebezpiecznie, bo w każdej chwili mogą uderzyć pociski – opowiada nam przejęty dyrektor kijowskiego teatru Zwierciadło, Wołodymyr Petraniuk. Jego miasto jest puste i co chwila nękane przez najeźdźców Putina. - Ciągłe ostrzały są nie do zniesienia. Najgorzej mają emeryci, wałęsają się po ulicach szukając ratunku. Ludzie tracą całe dobytki życia… - zaznacza na koniec Wołodymyr Petraniuk.