Bolesław Piecha, znany polityk PiS, były wiceminister zdrowia.

i

Autor: "Super Express"

Polityk PiS o brakach leków: Być może w ministerstwie lub hurtowniach ktoś zaspał

2019-07-13 2:00

O tym, dlaczego w polskich aptekach i hurtowniach brakuje leków i co należy z tym problemem zrobić mówi Bolesław Piecha, były minister zdrowia, polityk Prawa i Sprawiedliwości.

„Super Express”: – Mamy bardzo poważny kryzys lekowy. Ważne lekarstwa na poważne schorzenia przewlekłe są niedostępne. Co jest przyczyną kryzysu?
Bolesław Piecha: – Trudno powiedzieć, bo są różne teorie. Pierwsza, że są jakieś zmiany na rynku producentów. Po drugie, hurtownie nie zrobiły wystarczających zapasów, by tej sytuacji zapobiec, co wynika chyba z ich sytuacji płatniczej. Jest jeszcze kwestia przyzwyczajenia pacjentów do pewnych leków. I niechęć, albo raczej mała wiara, że leki generyczne, czyli te same preparaty, ale mające te inne nazwy, są tak samo skuteczne.
– To jak ustalić, co jest powodem kryzysu i w jaki sposób kryzys ten przezwyciężyć?
– Wydaje mi się, że przede wszystkim kluczowe jest rozeznanie w sprawie aptek i hurtowni. Jaka jest przyczyna braku leków. Następnym krokiem powinien być kontakt z firmami farmaceutycznymi – zarówno z przedstawicielami producentów zagranicznych, jak i producentami krajowymi. Po trzecie, musi być skuteczne zarządzanie tym kryzysem. Osobiście nie wiem, jaka jest jego mapa, jak wygląda sytuacja w poszczególnych regionach. Ministerstwo powinno być może wdrożyć program wyrównywania tych braków według właśnie województw.
– To działania, jakie ministerstwo powinno pana zdaniem podjąć. Ale niektóre problemy, jak sprawa chińskich firm dostarczających komponenty leków czy wywóz leków za granicę, były znane już wcześniej. Ministerstwo musiało o tym wiedzieć. Pytanie, czy zrobiło wszystko, aby tego kryzysu uniknąć?
– Myślę, że sprawa wywozu leków jest kluczowa. Jak pisał klasyk, „inni szatani byli tam czynni”. Być może trzeba podjąć jakieś bardziej zdecydowane działania mające na celu uniemożliwienie wywozu leków, które zostały do Polski sprowadzone.

– Wspomniał pan, że jednym z powodów kryzysu jest obawa pacjentów przed zamiennikami. A ja, szczerze mówiąc, się tej obawie nie dziwię. Bo niby czemu dużo tańszy lek wyprodukowany w Azji, przez mało znaną firmę, ma być tak samo skuteczny jak drogi i uznany środek wyprodukowany przez wielki koncern?
– Istnieje coś takiego, co się nazywa Europejska Agencja Leków (EMA). Ona, by zatwierdzić dany lek do obrotu w Unii Europejskiej, musi potwierdzić jego bezpieczeństwo, skuteczność i tożsamość z lekiem oryginalnym. Pytanie więc, komu wierzyć. Czy międzynarodowej instytucji, która zajmuje się certyfikowaniem leków, czy potocznym opiniom pacjentów czy nawet lekarzy. Osobiście skłaniam się ku pierwszej wersji. Agencja EMA jest potężnym instrumentem naukowym, merytorycznym, nie sądzę, by wpuszczała na rynek leki, które maja obniżoną skuteczność, bezpieczeństwo bądź większą ilość działań ubocznych.
– A co pacjent ma robić, gdy okaże się, że brakuje też zamienników danego leku?
– Trzeba się niezwłocznie skontaktować się z lekarzem. Być może okaże się, że są możliwe terapie, które pozwolą przewlekle choremu przetrwać bez danego środka 2–3 dni, może tydzień, a do tego czasu preparat uda się sprowadzić. Bez wątpienia jeżeli nie ma leku, który bierzemy, a jest jego zamiennik, należy z niego skorzystać. Zmiana leku na własną rękę bądź rezygnacja z leczenia w przypadku osób przewlekle chorych jest fatalnym rozwiązaniem.
– Czy nie można było pacjentów uprzedzić, przewidzieć kryzys, z którym dziś mamy do czynienia?
– Gdy dochodzi do takich rzeczy, należy szeroko informować społeczeństwo za pośrednictwem mediów. Szczególnie, że dane na temat leków są dostępne, bo hurtownie mają obowiązek raportowania swoich stanów magazynowych. Być może ktoś zaspał, ale nie chcę nikogo oskarżać, bo zarówno w ministerstwie, jak i hurtowniach pracują profesjonaliści.

 

Nasi Partnerzy polecają