"Super Express": - Jak pan odczytał to, że rekonstrukcję rządu suchą stopą przeszedł minister zdrowia?
Bolesław Piecha: - Jeżeli chodzi o ruchy premiera, to niespecjalnie mnie cokolwiek dziwi. Oczywiście logiki w tej rekonstrukcji nie widać. Ktoś był niechętny do dalszej współpracy - jak pan Rostowski i pani Kudrycka - i podziękował premierowi, a inni zasługiwali na dymisję w sposób ewidentny, jak pani Szumilas i pani Mucha. W czołówce ministrów zasługujących na dymisję był też pan Arłukowicz.
Patrz: Co to za Minister Zdrowia?! Przez Arłukowicza pacjenci stracą 13 mln zł!
- Zatem co go ocaliło?
- To, że nie istnieje w przestrzeni publicznej, więc nie sprawia bieżących kłopotów. Polską politykę opanowała bowiem "bieżączka" - trwanie od jednego sondażu do następnego. "Bieżączka" zastąpiła myśl. Nawet w tzw. drugim exposé premier pominął resort zdrowia, tak jakby na tym odcinku wszystko było w porządku.
Tymczasem w tym resorcie panuje marazm. Bartosz Arłukowicz zamiast kreować prawo i dbać o bezpieczeństwo zdrowotne Polaków, przemyka po korytarzach ministerstwa, od czasu do czasu zapali papierosa. On również uważa, że sprawy mają się dobrze. Ale jak jest, to każdy widzi. Badania pokazują, że w polskiej służbie zdrowia tak źle jak dzisiaj jeszcze nie było.
Rozmawiał Paweł Lickiewicz