Miał dość agresywny styl
Od kilku miesięcy pojawiał się w medialnych spekulacjach jako możliwy kandydat PiS na prezydenta. Trudno mówić o znokautowaniu głównych konkurentów, czyli Przemysława Czarnka (47 l.) i Tobiasza Bocheńskiego (37 l.), którzy walczyli do końca i zostali raczej pokonani na punkty. Teraz przed Karolem Nawrockim o wiele większe wyzwanie. Kampania i wybory. - Miałem dość agresywny styl. Mniej uników, a więcej ataku. W życiu prywatnym i publicznym nie mam już tej agresji - mówił Karol Nawrocki w programie Rymanowski Live. - Ta agresja objawia się m.in. szybkością, wywieraniem presji, czy przewidywaniem ruchów rywali. Zresztą ta szybkość podejmowania decyzji na pewno przyda mu się też teraz w wyścigu o fotel prezydenta - przewiduje z kolei w rozmowie z nami wujek kandydata. Niewykluczone jednak, że sportowa przeszłość położy się też cieniem na politycznej przyszłości. Niedawno szerokim echem odbiła się informacja, że Nawrocki spotkał się z tzw. Wielkim Bu, zawodnikiem freak fightów skazanym kiedyś za porwanie. - Swoich przeciwników z ringu cenię za podjęcie walki, nie odpowiadam jednak za ich życie pozasportowe – tłumaczył się prezes IPN, zaprzeczając bliskim relacjom z byłym kryminalistą.
Konsekwentny i słowny
Jednak w życiu Nawrockiego od sportu ważniejsza była historia. To z nią związał się naukowo i zawodowo. Właśnie w Instytucie Historii Uniwersytetu Gdańskiego z Nawrockim zetknął się dwie dekady temu Karol Rabenda (41 l.). - Był rok niżej ode mnie. Uśmiechnięty i aktywny człowiek. Po paru latach organizowaliśmy Gdański Marsz rotmistrza Pileckiego. Jest konsekwentny i zawsze słowny – wspomina kolega ze studiów i były wiceminister w rządzie PiS.