Marek Król

i

Autor: AKPA, EAST NEWS/ FOTOMONTAŻ

Marek Król: Bojownik obywatelski

2013-01-21 3:00

Stefan Kisielewski miał specyficzne, przedwojenne poczucie humoru. Uważał na przykład, że w Polsce skończy się socjalizm, kiedy zlikwiduje się Hutę Warszawa. Niestety, nie doczekał upadku socjalistycznej huty, zmarł w 1991 roku. W żartach można powiedzieć więcej o smutnej rzeczywistości niż w poważnym wystąpieniu. Kiedyś w moim poznańskim mieszkaniu Kisielewski zaproponował przeprowadzenie testu ustrojowego. Mieliśmy śpiewać "Międzynarodówkę" tak długo, aż nadejdzie policja i zakaże wykonywania komunistycznej pieśni. Strażnicy prawa nie nadeszli, co, zdaniem Kisiela, świadczyło, że czerwony totalitaryzm jest tolerowany. Słynnego sekretarza KC i zarazem gospodarza spotkania Kisielewski zapewnił, że wystąpi o nadzwyczajne złagodzenie kary za śpiewanie "Międzynarodówki". Ten test ustrojowy przeprowadziliśmy w 1990 r., kiedy pan Stefan po raz pierwszy i przedostatni przyznał "Nagrody Kisiela". Przyznawane są one do dziś jako nagrody Bieleckiego et consortes z logo Kisiela. Z pierwowzorem nagrody mają luźny związek. Potwierdza to przyznanie nagrody J. Paradowskiej, czyli Wandzie Wasilewskiej Donalda Tuska.

Kpiarz Kisielewski żartował, że wzorcowy Polak w PRL musi być obywatelem i bojownikiem. Taki obywatel wg Kisiela musiał obywać się bez np. służby zdrowia, niezawisłych sądów, bez sprawnej kolei, komunikacji miejskiej etc. Jak widać, Kisielowa etymologia obywatela funkcjonuje do dziś. Ba, została przez rządzących udoskonalona tak, że bez lekarza specjalisty pacjent musi obywać się przez kilka miesięcy. Ślązacy niedawno przez ponad miesiąc musieli obywać się bez pociągów. Mieszkańcy podmiejskich osiedli przez wiele godzin muszą obywać się bez prądu, bo sieci energetyczne są pod ochroną konserwatorów zabytków. Wielu pacjentów musi obywać się bez leków, bo rynek medykamentów reformuje Arłukowicz, który dzielnie obywa się bez mózgu. Jego kolega z rządu minister transportu S. Nowak obywa się bez wszystkiego, z wyjątkiem samozadowolenia z własnych dokonań.

Różnica między PRL a obecnym systemem polega na tym, że dziś musimy się także obywać bez pracy. I trzeba w tym wytrwać aż do 67. roku życia, a potem mamy spokój aż do śmierci. Rządowe telewizje, tak jak w PRL, robią wszystko, byśmy mogli obywać się bez rozumu. Wiadomości TVP, Panorama czy Fakty PO od dawna powinny w prawnym górnym rogu ekranu umieszczać piktogram z przekreślonym mózgiem.

Największym zagrożeniem jest myślący telewidz, który po obejrzeniu wiadomości miałby ochotę wysadzić w powietrze całe platformerskie parapaństwo. Nie zrobi tego jednak, bo ma w pamięci Brunona K., który miał podobny zamiar i teraz siedzi w areszcie. Dzisiejszy obywatel i bojownik ma się bać państwa. Za żarty z prezydenta w Internecie może grozić poranna wizyta ABW w domu. Teraz obywatel kierowca jest straszony radarami. Jak przekonują rządowi propagandyści, we Francji jest znacznie więcej radarów. Nikt z rządowych dziennikarzy nie przypomni, że Francja jest dwa razy większa od Polski, i że dróg i autostrad ma więcej niż włosów Donald Tusk na głowie razem z jego Nowakiem. Niestety, rządzący wychowani w PRL na obywateli bojowników nie mogą bez straszenia represjami przeżyć nawet miesiąca. Bojownik obywatelski jest kontynuacją peerelowskiego obywatela i bojownika.