Wywiad z autorem „Sensacji XX wieku”

Bogusław Wołoszański jest z Kaczyńskim na TY. "Nie mam zamiaru Jarkowi udzielać rad"

2023-08-21 10:27

Kandydat KO na posła, dziennikarz i popularyzator historii, Bogusław Wołoszański opowiedział w "Wieczornym Expressie" o kulisach jego wejścia do polityki. Okazuje się, że studiował prawo razem z Lechem i Jarosławem Kaczyńśkimi.

– „Super Express”: - Skąd pomysł na wejście do polityki?

– Bogusław Wołoszański: - Otrzymałem taką propozycję od polityków PO. Pomyślałem, że wiele zawodów w życiu wykonywałem, ale posłem jeszcze nie byłem, więc czemu nie?

– Kto się do pana odezwał?

Zadzwonił Marcin Kierwiński, ale jestem przekonany, że miał błogosławieństwo Donalda Tuska. To było kilka dni temu dni temu, więc wszystko jest bardzo świeże. Podczas konwencji spotkałem się z panem Tuskiem i umówiliśmy się na rozmowę za kilka dni.

– A dlaczego startuje pan akurat z list KO?

– Staruję z ugrupowaniem politycznym, z którym jest mi po drodze. Identyfikuję się z ich poglądami, ideałami i sposobem postępowania.

– Zastanawiał się pan długo nad propozycją?

– Zastanawiałem się przez jedną noc. Musiałem o tym pomyśleć i pogawędzić z żołną, a następnie podjąłem decyzję. Jesteśmy małżeństwem od 47 lat, w związku z czym ona doskonale wie, jaki jestem, czego mi potrzeba, a kiedy odwieść mnie od jakiegoś pomysłu.

– Startuje pan w wyborach do Sejmu w Piotrkowie Trybunalskim. Jest pan związany z tym miastem i rejonem?

– Pochodzę z Piotrkowa i całą młodość tam spędziłem. Tam żyli moi rodzice i jeżdżę tam na ich grób, który niedawno odnowiłem. Czuję się emocjonalnie związany z Piotrkowem Trybunalskim.

Szef PiS trzyma posłów na smyczy. Długo nie dowiedzą się, czy będą na listach

– W tym okręgu zmierzy się pan prawdopodobnie z Antonim Macierewiczem, który otworzy listę PiS. Obawia się pan tego pojedynku?

– Niczego się nie obawiam i nie chodzi o lekceważenie pana Macierewicza, wręcz przeciwnie. Po prostu uważam, że polityka to nie miejsce do okładania się. Z panem Macierewiczem chętnie się spotkam, bo znaleźlibyśmy wiele wspólnych, ciekawych tematów.

– Jakich na przykład?

– Na przykład zbrojenia i sytuacja na Ukrainie. Mogę stanąć do debaty z panem Macierewiczem. B

– Pojawiały się informacje o pańskiej współpracy z wywiadem PRL. Pan mówi, że to odgrzewane kotlety.

– Bo to sprawa sprzed 30 lat. Zostałem wrobiony w tę współpracę. Nie spodziewałem się, że w Polsce będzie ugrupowanie, które sprzeciwi się wstąpieniu do Unii Europejskiej. Ale dziś widać, że mamy nawet ugrupowania opowiadające się za wystąpieniem z UE, nie zważając na konsekwencje. W tamtym czasie byłem twarzą kampanii na rzecz akcesji do UE i tamto ugrupowanie robiło wszystko, by mnie zohydzić. Dlatego wyciągało tę moją współpracę.

– Nie obawia się pan, że teraz PiS wyciągnie to podczas kampanii?

- Nie zrobiłem nic, czego miałbym się wstydzić. 

– Co chce pan wnieść do polskiej polityki?

– Chciałbym wnieść moja wizję, która jest spójna z wizją, jaką reprezentuje PO. Chciałbym, żebyśmy odeszli od naparzania się. Chciałbym abyśmy nie posługiwali się kłamstwem i nie dzielili Polaków. Dobrze znam politykę i losy państw, które przyjęły taki sposób funkcjonowania.

– Na jakich dziedzinach pracy sejmowej panu zależy?

– Kultura i historia. To wiąże się też z Piotrkowem Trybunalskim – miastem historycznym, w którym odbywały się trybunały koronne i mało kto o tym wie, ale tam jest zamek królewski. Chciałbym spopularyzować to miasto i jego historię.

– Donald Tusk powiedział, że pana zadaniem jest zdekonspirowanie Antoniego Macierewicza.

- To był oczywiście żart (śmiech). Nie jest to moim zadaniem.

– Jak pan ocenia ostatnich 8 lat w Polsce?

– Jak najgorzej. Nie podoba mi się, że rządzący skłócili naród, że wszędzie szukają wrogów. Jestem temu przeciwny. Trudno jest mi udzielać lekcji koledze ze studiów, bo razem z Jarosławem Kaczyńskim, z którym wówczas przeszedłem na ty, przez cztery lata studiowaliśmy prawo i mieliśmy proseminarium u prof. Stanisława Ehrlicha. Nie mam zamiaru Jarkowi udzielać rad czy oceniać co robi, ale z mojego punktu widzenia Polska potrzebuje spokoju i uśmiechu na co dzień. Ten uśmiech gwarantuje PO.

– Jaki Jarosław Kaczyński był na studiach?

- Byliśmy w różnych grupach. Jarek i Leszek byli w grupie K, a ja w grupie W. Spotykaliśmy się na niezwykłych posiedzeniach proseminaryjnych i seminaryjnych u prof. Ehrlicha, który robił świetny barszczyk zakwaszany porzeczkami. Zapraszał nas do domu, był niekonwencjonalnym naukowcem i pedagogiem.

- Z braćmi Kaczyńskimi chodziliście razem na imprezy?

– Przyznam się w tajemnicy przed moją żoną, że tych imprez było tak dużo, że tego nie pamiętam. Skończyłem pierwsze studia w 1971 r. i zacząłem drugie – dziennikarskie. To było ponad 50 lat temu, więc nie pamiętam.

– Nie miał pan później okazji aby spotkać się z Jarosławem Kaczyńskim?

– Nie, to zapracowany człowiek, nie miałbym sumienia proponować mu spotkanie. Zresztą nie wiem, czy by przyjął takie zaproszenie. Ale spotkałem się z Lechem. Leszek był bardziej otwarty, przyjacielski. Nawet mam wspólne zdjęcie z balu czasopisma „Sukces”. Lech został nagrodzony nagrodą byka (ja też taką statuetkę dostałem) dla osób, którzy robią coś dla Polki.

– Krytykuje pan rządy PiS, ale ta partia wprowadziła politykę społeczną.

– PO rządziła prawie 10 lat temu. Przez ten czas wiele się na świecie i w Polsce zmieniło. Każde ugrupowanie wypina pierś po ordery, mówiąc „a my to dużo zrobiliśmy”.

– A podobało się panu, jak Donald Tusk podwyższał wiek emerytalny?

– To jest brutalna rzeczywistość. Obniżony już wiek emerytalny wpłynął na wysokość emerytur. Osoby, które dziś cieszą się z tego obniżenia, za pięć lat odczują, jak niska jest ich emerytura.

– Powinno się podwyższyć wiek emerytalny?

– PO wycofała się z tego pomysłu. 

– Podoba się panu podwyższenie 500 plus do 800 plus?

– To znakomite przedsięwzięcie dla młodych małżeństw. Nie rozumiem po co jest łączone z dzietnością, bo to tak nie działa. Sam korzystałem z podobnego wsparcia, chociaż w innym zakresie, kiedy w roku 1979 urodził się mój pierwszy syn. Prezes telewizji przeznaczał 5000 zł na becikowe. To była duża suma i bardzo się z żoną z tego cieszyliśmy.

– Marsz opozycji 4 czerwca była marszem społecznym, a 1 października będzie marsz na koniec kampanii. Nie uważa pan, że tam będą negatywne emocje?

– Nie sądzę, aby negatywne emocje brały górę. To nie leży w charakterze Donalda Tuska i władz PO KO. Oni zdają sobie sprawę, że niezgoda rujnuje, co mogliśmy obserwować podczas rządów PiS.

- Kogo wyobraża pan sobie w roli premiera?

– Donalda Tuska.

– A wyobraża pan sobie siebie jako ministra kultury?

– Niezbyt, bo żeby być urzędnikiem trzeba się na tym znać. Nie wiem czy bym się w tym sprawdził, bo nigdy tego nie robiłem.

– Kiedy ogłoszono pana kandydaturę z TVP Historia zniknęły „Sensacje XX wieku”.

– Jest mi przykro, że zdjęto mój program. Ale i tak byłem przeciwny nadawaniu odcinków sprzed 40 lat, bo biorąc pod uwagę ówczesną technikę telewizyjną, są dziś paździerzowe.

Rozmawiał: Kamil Szewczyk

Wieczorny Express - Bronisław Komorowski