Bogdan Święczkowski

i

Autor: Marcin Tomalka

Bogdan Święczkowski: ABW mogła złamać prawo

2012-11-22 3:00

Agencja zarzuciła wędkę, na którą dał się złapać Brunon K.

"Super Express": - Przeraziły pana plany Brunobombera?

Bogdan Święczkowski: - W moim przekonaniu nic się nie stało. Najprawdopodobniej jest to klasyczna kombinacja służb specjalnych - trwająca ponad rok gra operacyjna ABW. Prokurator Wrona na pytanie dziennikarzy, czy faktem jest, że oficerowie służb byli w otoczeniu tego pana, nie potwierdził ani nie zaprzeczył.

- Jak taka gra operacyjna mogła wyglądać?

- Prawdopodobnie w otoczeniu tego pana umieszczono czterech oficerów albo agentów jako pozostałych członków grupy. Zatem, zauważmy, z tej grupy tylko jednej osobie postawiono zarzuty przygotowywania zamachu, a reszta została przesłuchana w charakterze świadków. Co dodatkowo uprawdopodabnia teorię, że byli to oficerowie albo agenci. Nie było więc zagrożenia zamachem - właśnie dlatego, że Brunon K. był pod techniczną i osobową kontrolą służb specjalnych, oraz dlatego, że zarzuty dotyczą planowania przestępstwa, a nie jego usiłowania.

- Jak to rozumieć?

- Agencja zarzuciła wędkę, na którą dał się złapać właśnie on.

- Filmiki z eksplozjami robią wrażenie...

- Tylko że nie poinformowano opinii publicznej, czy te filmiki dotyczyły ładunków, które miały być wykorzystane do zamachu. Jeden film pochodzi z 2001 r. i nikt mi nie wmówi, że przygotowywał się do zamachu przez 11 lat. Natomiast bardzo poważnie trzeba potraktować informacje na temat zgromadzonych przez niego materiałów wybuchowych i broni. Być może był kolekcjonerem, ale może handlarzem bronią.

- Prokurator na przedwczorajszej konferencji ujawnił, że aresztowany wyjaśnił, iż do zamachu był inspirowany przez inne osoby.

- Jeżeli byli nimi agenci służb, to mielibyśmy do czynienia z naruszeniem prawa i ze skandalem politycznym.

- Na czym by miał polegać?

- Ujawniono tę informację niedługo po Dniu Niepodległości, gdy prezydent brał udział w marszu. Łatwo jest powiązać środowiska patriotyczno-narodowe z aresztowanym, który ponoć utożsamia się właśnie z takimi poglądami i chciał - jak nam powiedziano - wysadzić Sejm i Senat. Jest to wygodny scenariusz dla niektórych polityków, a szef ABW ma okazję upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - doprowadzić do wzrostu swojej wartości i odstąpienia przez premiera od zmian w służbach specjalnych. Ale oczywiście to tylko hipoteza.

- Z drugiej strony toporna prowokacja, którą zaraz wszyscy rozszyfrują, musiałaby te zmiany przyspieszyć. Byłaby to niedźwiedzia przysługa wobec Agencji.

- Niewątpliwie powodem tej konferencji było ogłoszenie sukcesu. I chyba tak powszechnie zostało to odebrane.

- Przedstawiony przez pana scenariusz nie uspokaja mnie. Bo okazało się, że łatwo jest znaleźć chętnego do mordowania ludzi. Jeżeli Brunon K. był na smyczy służb, to też nie jestem spokojniejszy, bo przecież ze smyczy można się zerwać.

- Jasne, takie ryzyko istnieje. Im większa jest frustracja społeczeństwa, im większe są obszary biedy, tym więcej jest agresji. Co jest przyczyną rewolucji? Frustracja, że nie można osiągnąć podstawowych celów życiowych. Im gorzej będzie w Polsce - a jest coraz gorzej - tym więcej będzie środowisk, które mogą podejmować agresywne działania. Nie zdziwiłbym się, gdyby kolejne takie próby były podejmowane.

- W takim razie cieszę się, że służby zarzucają wędkę i wyławiają frustratów zdolnych mordować. Nie rozumiem więc pana sceptycyzmu.

- Ale polskie ustawodawstwo - zresztą ja uważam to za błąd - nie przewiduje takiej możliwości prowokacji wobec obywateli, z jaką, moim zdaniem, mieliśmy do czynienia. Np. w USA jest odwrotnie. Ja jestem zwolennikiem zasady, że strzeżonego Pan Bóg strzeże, ale nie mogę przejść obojętnie wobec pytania, czy ABW działała zgodnie z prawem.

- Brunon K. ma ponoć przekonania skrajnie prawicowe - tak jak Breivik. Czy to znaczy, że się "europeizujemy", bo to właśnie prawicowy ekstremizm zadał ostatnio najdotkliwszy cios na kontynencie?

- W kryzysie radykalizują się wszystkie środowiska, które chcą doprowadzić do zmiany władzy - wszystko jedno czy z prawa, czy z lewa.

- Kiedyś trzeba było tłumu, żeby zdobyć Pałac Zimowy, a dziś wystarczy jeden szaleniec, żebywysadzić pół miasta.

- Jednostkowy przypadek to terroryzm polityczny, a gdy osób jest więcej - to rewolucja. Ale obie możliwości wielokrotnie były inspirowane przez służby. Lenin doprowadził do rewolucji za pieniądze wywiadu niemieckiego, a Baader-Meinhof czy Czerwone Brygady były inspirowane przez wywiady państw komunistycznych. Dlatego przedstawicielom służb specjalnych trzeba patrzeć na ręce, czy nie przekraczają cienkiej linii.

Bogdan Święczkowski

Szef ABW w latach 2006-2007