Bogdan Pęk w "Super Expressie": Piechociński lokajem Tuska

2014-07-17 4:00

Przypuszczam, że spójność polega na tym, że operacja odcinania "ryja" od koryta jest bardzo bolesna i kosztowna. W związku z tym w bilansie zysków i strat zawsze będzie przeważać chęć udziału we władzy. Nie można też wykluczyć, że być może zapowiedziano ujawnienie innych, jeszcze poważniejszych faktów na temat PSL, jeżeli politycy tej partii odważą się głosować przeciwko ministrowi, mówi Bogdan Pęk w "Super Expressie".

"Super Express":- Służby zainteresowały się Janem Burym, jego biuro przeszukano na dzień przed głosowaniami w sprawie wotum nieufności dla rządu i ministra Sienkiewicza. Co pan sądzi o tym zdarzeniu?

Bogdan Pęk: - To olbrzymi precedens. Z tego co sobie przypominam, jest to pierwszy taki przypadek po 1989 roku, kiedy przeszukano pokój w hotelu sejmowym oraz biuro poselskie parlamentarzysty. Nie wiem, czy było to zgodne z procedurami. Według mnie powinna być zgoda zarówno marszałka Sejmu, jak i samego zainteresowanego. Tylko w przypadku gdy poseł zostanie przyłapany na gorącym uczynku, wystarczy sama zgoda marszałka. W przypadku Jana Burego nie było procedury uchylenia immunitetu, więc musiało się to odbyć za jego akceptacją. W innej sytuacji byłoby to nielegalne.

- Jak odniesie się pan do przyczyn przeszukania?

- Jakość zarzutów wobec Jana Burego musi być niebywałej wagi, skoro taką decyzję podjęto w chwili, w której groził nawet rozpad koalicji, tudzież odwołanie ministra. Nie wyobrażam sobie, żeby o tej akcji nie wiedział Donald Tusk. Interesuje mnie, jakie to są zarzuty i czy ta sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan.

- W tym zamieszaniu biorą również udział biznesmeni, którym już przedstawiono zarzuty.

- Przypomnę, że "układ rzeszowski" jest od lat eksponowany jako nieformalny układ ludzi władzy. W ramach tej sprawy zawieszono także szefową rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej. Myślę, że pojawiły się jakieś nowe, bardzo poważne fakty. Dodatkowego smaczku dodaje wypowiedź ministra skarbu z taśm "Wprost", który stwierdził, że może - delikatnie mówiąc - wysadzić Jana Burego w powietrze. Ciekawy jestem, czy prokuratura przesłuchała ministra.

- Jak pan oceni reakcję PSL?

- Zachowanie tej partii nie wytrzymuje krytyki. Najpierw czołowi funkcjonariusze buńczucznie wypowiadają się w mediach o konieczności odwołania ministra Sienkiewicza, a potem potulnie zgadzają się z premierem i głosują przeciwko tej dymisji. W tym samym czasie odbywa się przeszukanie. Myślę, że tym razem już nie uda się zamieść sprawy pod dywan i koszt dla PSL może być bardzo wysoki. W odwecie PSL może ujawnić fakty na temat PO.

- Jakie fakty ma pan na myśli?

- Nie chcę wchodzić w szczegóły. Myślę o osiąganiu korzyści z szeroko rozumianej władzy. Jest 100 tys. miejsc pracy w administracji. Mówi się, że jest tam 30 tys. "swoich". Dochodzą jeszcze ciekawsze smaczki, milionowe odprawy, niebotyczne pensje w spółkach podległych Skarbowi Państwa itd. To są rzeczy, które widać, słychać i czuć. Pewnie towarzyszą im jeszcze sprawy niewidoczne gołym okiem. Atakując PSL, trzeba przyjąć, że po stronie silniejszego partnera jest pewnie to samo, tylko w znacznie szerszej formie.

- Wracając do Jana Burego. Już wcześniej interesowały się nim służby. Jak podaje "Super Express", Jan Bury, będąc wiceministrem, naruszył ustawę antykorupcyjną, nabywając 50 proc. udziałów w spółce handlującej m.in. energią. Jednak wówczas sprawa rozeszła się po kościach.

- Nie mam szczegółowej wiedzy, mogę tylko domniemywać, że pewnie któryś z podejrzanych zaczął zeznawać. Mechanizm zamiatania pod dywan jest w tej koalicji powszechny.

- Wspominał pan o 30 tys. "swoich" w administracji. PSL też miało swoją aferę z nepotyzmem w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

- W tej nierównej koalicji okruchy z pańskiego stołu dostaje PSL, wyrzekając się w zamian swojej ideologii i większości programu. Jest to typowa korupcja polityczna, nazwałem to obrazowo uprawianiem "prostytucji politycznej".

- W przypadku PSL ta "prostytucja" całkiem nieźle się rozwija.

- To bardzo źle, wcale się nie cieszę z tego powodu. PSL z partii ludowo-narodowej stało się cyniczną partią władzy, która całkowicie odeszła od ideałów. Odpowiedź na pytanie: dlaczego PSL przechodzi próg wyborczy, nie jest trudna. Grupa nie tyle zwolenników, co klientów i ich rodzin jest na tyle duża, że przy niskiej frekwencji przekroczenie progu wyborczego jest zapewnione.

- I wtedy dalej można kontynuować obsadzanie stołków?

- Tak, wtedy na pytanie, kto będzie rządził w Polsce, PSL odpowiada: "nasz koalicjant". Dwie kadencje z SLD, dwie z PO. To najdłużej będąca przy władzy formacja w Polsce po 1989 roku.

- PSL tak długo utrzymuje się przy władzy, mimo że w tle stale pojawiają się afery i aferki.

- Tak, bo gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Działalności niezgodnej z prawem, nawet przy zastosowaniu mechanizmu zastraszania, nacisków, zamiatania pod dywan, nie da się utrzymać w nieskończoność. Po jakimś czasie to wychodzi na światło dzienne. Dla PSL to bardzo poważny problem. Na tyle poważny, że może zagrozić parlamentarnemu bytowi politycznemu partii.

- Czy członkowie PSL zaczynają się powoli obawiać tego scenariusza?

- Myślę, że tak, że w tej chwili są przestraszeni. Emocjonalna wypowiedź Pawlaka w Sejmie jest tego najlepszym dowodem. Nie wykluczam także elementu walki wewnętrznej. Ale to wszystko nie zmienia jednego podstawowego faktu: w demokratycznym państwie prawa nepotyzm, obsadzanie swoimi, tworzenie quasi-mafijnego układu jest nie do przyjęcia. Formacje, które tak działają, muszą się liczyć z negatywnymi konsekwencjami.

- Co Waldemar Pawlak chciał ugrać swoim wystąpieniem w Sejmie?

- Trudno powiedzieć. Chodzą słuchy, że w PSL toczy się walka wewnętrzna, że były prezes nie pogodził się ze swoją przegraną na kongresie partii, zresztą niewielką przegraną. Nowy prezes nie ma specjalnych sukcesów. Panuje opinia, że zachowuje się po lokajsku wobec silniejszego koalicjanta. To powoduje dodatkowe napięcia. Być może jakaś grupa pomyślała, że eliminuje się ich kluczowych ludzi. Bury był kojarzony z Pawlakiem. Oczywiście to tylko spekulacje.

- Nepotyzm, afery, układziki. Może członkowie PSL zaczęli się bać, że przy okazji afery taśmowej i oni zostaną strąceni? Może Pawlak wysłał sygnał do działaczy, że zadba o ich interesy?

- Nie można wykluczyć takiego mechanizmu. Ważniejsze jest co innego. Urzędujący minister mówi, że są potężne dowody, mogące politycznie zniszczyć byłego ministra (chodzi o ujawnioną przez "Wprost" wypowiedź Włodzimierza Karpińskiego o Janie Burym - dop. red.). Opinia publiczna chce wiedzieć, jakie to informacje. Czy zgłosił je prokuraturze? Takie rzeczy muszą być publicznie wyjaśnione, bo w innym przypadku poziom zaufania do państwa będzie spadać. Nie mogę pojąć jednego: na pytanie, co koalicja PO-PSL zrobiła dobrego, niesłychanie trudno jest znaleźć odpowiedź. Na pytanie, co zrobiła złego, można odpowiadać godzinami. Mimo to mają ponad 20 proc. poparcia. Dla polityka starszej daty, z innego kręgu etycznego, jest to niezrozumiałe.

- Lider PSL twierdzi, że partia jest spójna. Jak pan ocenia tę rzekomą spójność?

- Przypuszczam, że spójność polega na tym, że operacja odcinania "ryja" od koryta jest bardzo bolesna i kosztowna. W związku z tym w bilansie zysków i strat zawsze będzie przeważać chęć udziału we władzy. Nie można też wykluczyć, że być może zapowiedziano ujawnienie innych, jeszcze poważniejszych faktów na temat PSL, jeżeli politycy tej partii odważą się głosować przeciwko ministrowi. Oczywiście nie mam na ten temat wystarczającej wiedzy, natomiast rodzą się różnego rodzaju podejrzenia, że potencjalne zarzuty są wielkiego kalibru. Urzędujący minister mówi, że ma dynamit na Jana Burego, szefa klubu koalicyjnego, byłego ministra. Mówi się, że udział we władzy być może spowodował powiększenie majątku Burego. Trzeba więc dokładnie zbadać pochodzenie tego majątku, porównać go z formalnymi, udokumentowanymi dochodami. Wtedy okaże się, czy to wszystko jest legalne, czy Bury to wybitnie zdolny biznesmen. Czy może są jakieś inne elementy, o których nie wiemy? Jeżeli tak, byłoby fatalnie.

- Czyli PSL spaja głównie chęć pozostania przy władzy?

- Zgadza się. PSL w tej chwili stał osię typową bezideową partią władzy.

- Jakiś czas temu sąd koleżeński wyrzucił z partii Władysława Serafina. Zarzutów było wiele, wśród nich m.in. nieprawidłowości finansowe w Związku Kółek Rolniczych. Z tego wszystkiego wyłania się obraz PSL jako partii, której członkowie zajmują się głównie szukaniem łatwego zarobku.

- Ten element pojawia się coraz częściej, do PSL przykleiła się taka etykietka. Na pewno jest tam dużo porządnych ludzi. Natomiast sprawy różnych przekrętów ludzi związanych z PSL są częściej i chętniej nagłaśniane niż podobne, analogiczne sprawy większego koalicjanta.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail