Bogdan Klich: Po 2014 to już nie będzie sprawa NATO

2011-12-23 3:00

W listopadzie ubiegłego roku NATO przyjęło plan wycofania wojsk z Afganistanu i nasza strategia jest ściśle z tą decyzją powiązana. Dlatego niczego nie możemy i nie powinniśmy przyspieszać.

„Super Express”: – Giną kolejni Polacy w Afganistanie. Interwencja przedłuża się i NATO – prócz planu wyjścia stamtąd – nie ma innego pomysłu, jak sobie poradzić z sytuacją. Czy w takiej sytuacji polskie wojsko powinno tam jeszcze być?

Bogdan Klich: – W listopadzie ubiegłego roku NATO przyjęło plan wycofania wojsk i nasza strategia jest ściśle z tą decyzją powiązana. Dlatego niczego nie możemy i nie powinniśmy przyspieszać. Poza tym obecny kontyngent i tak jest już mniejszy od poprzedniego. Zmieniły się też zadania. Większy nacisk położony jest na szkolenie afgańskich żołnierzy i policjantów, a nie na zadania bojowe. Ostatni polski żołnierz, tak jak większość państw koalicji, wyjedzie z Afganistanu w roku 2014.

– I co po sobie pozostawi NATO w Afganistanie? Raczej trudno uznać, że sytuacja jest stabilna, a misja zakończyła się sukcesem.

– Statystyki mówią co innego. W tym roku było mniej incydentów niż w ubiegłym, a jesienią mniej niż w lecie. Przy okazji przypomnę, że naszym głównym celem jest ostateczne oddanie w pełni wszystkich kompetencji afgańskim władzom. I jest to proces, który sukcesywnie tam postępuje. Zajmuje dużo czasu, ale jeżeli NATO chce uchodzić za poważny blok wojskowy, musi tę sprawę doprowadzić do końca i wyjść z Afganistanu z tarczą, a nie na niej.

– Odejście po kilkunastoletnim konflikcie z niestabilnego państwa i tak będzie wyjściem na tarczy. Chyba że jako były szef MON zagwarantuje pan, że dwa lata po naszym wyjściu będzie tam panował pokój.

– Nikt nie jest w stanie tego zagwarantować. Ale to, jak się uporają Afgańczycy z sytuacją po 2014 roku, nie będzie już sprawą NATO. Zależy także od tego, na ile władze skorzystają ze wsparcia Sojuszu. Szkoleń administracji, policji, pomocy rozwojowej i humanitarnej.

– Wygląda to tak, że weszliśmy tam z wojskiem, a gdy nie wiemy, co robić dalej, mówimy: „Radźcie sobie sami”. Zaskakująca logika.

– Nasuwa się porównanie z misją iracką. Parę lat temu także wydawało się, że wojska koalicyjne ugrzęzną tam jeszcze na kolejne kilkanaście lat. Tymczasem kilka dni temu amerykańska flaga została w Iraku zwinięta i ostatni amerykański żołnierz opuścił tamtą ziemię...

– I wczoraj w Bagdadzie doszło do serii zamachów. Zginęło 57 osób. To raczej nie jest miara sukcesu misji wojskowej. To, co zrobili Amerykanie, to zwykła ucieczka.

– Nikt nie uciekał z Iraku i nie ucieka z Afganistanu. Ucieczka jest najgorszym rozwiązaniem. Stworzyłaby swoistą próżnię strategiczną. I wtedy dopiero by się zaczęło... Tak jak nie możemy teraz gwałtownie kończyć naszego udziału w misji afgańskiej, tak nie powinniśmy przedłużać jej w nieskończoność. 2014 rok jest odpowiednią datą na zakończenie polskiej misji w Afganistanie.

– Czy zyskaliśmy coś na tym, że wzięliśmy udział w tym konflikcie?

– Przede wszystkim Polska znacznie wzmocniła swoją pozycję w NATO. Staliśmy się poważnym partnerem wojskowym, a nasz głos w sprawach politycznych jest uważnie słuchany. Załatwiliśmy też parę ważnych spraw dla bezpieczeństwa kraju. Myślę o nowej doktrynie NATO, zgodnej z naszymi oczekiwaniami. O planach wzmocnienia Polski na wypadek agresji z zewnątrz. Wiele krajów musiało się pożegnać z dowództwami NATO, z pieniędzmi na unowocześnienie struktury. A my nie. W dużym stopniu to efekt naszej obecności na misji.

Bogdan Klich

Minister obrony narodowej w latach 2007-2011