Božidar Đelić: Serbia nie uzna Kosowa

2011-12-05 3:00

"Super Express": - Spotykamy się przy okazji pana wizyty w Polsce. Lubi pan tu wracać?Božidar Đelić: - Bardzo. Dwadzieścia lat temu doradzałem Leszkowi Balcerowiczowi w czasie trudnych reform, które przeprowadzał w Polsce. Wspominam ten czas jako okres wielu wyzwań, ale też ogromnej satysfakcji, że udało nam się wprowadzić wolny rynek.

„Super Express”: – Spotykamy się przy okazji pana oficjalnej wizyty w Polsce. Lubi pan tu wracać?

Božidar Đelić: – Bardzo. Dwadzieścia lat temu doradzałem Leszkowi Balcerowiczowi w czasie trudnych reform, które przeprowadzał w Polsce. Wspominam ten czas jako okres wielu wyzwań, ale też ogromnej satysfakcji, że udało nam się wprowadzić gospodarkę wolnorynkową. Miałem też to szczęście, że mogłem uczestniczyć w zakładaniu warszawskiej giełdy.

– Jakie wrażenia po dwudziestu latach transformacji w Polsce?

– Niesamowite, jak wiele się tu zmieniło. Pamiętam ogromną frustrację, wynikającą z kryzysu, która wtedy w Polscepanowała, to się zmieniło zasadniczo. Choć dziś też lubicie narzekać, widać w was więcej entuzjazmu. Jesteście dla nas wzorem, jak prowadzić przemiany, żeby osiągnąć sukces. Wiele możemy się od was nauczyć.

– Jako wicepremier ds. integracji europejskiej jak pan ocenia współpracę między Polską, sprawującą do końca roku prezydencję w Unii, a Serbią? Polski rząd przybliżył europejską perspektywę dla Belgradu?

– Polski rząd wielokrotnie powtarzał, że optuje za dalszym rozszerzaniem Unii, także o nasz kraj. Niezwykle cenię sobie słowa premiera Tuska, który podkreślał, że nadanie statusu kandydata dla Serbii do końca roku to jeden z celów polskiej prezydencji. Również przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek mówił o wsparciu naszych starań o integrację z Unią. Bardzo bym chciał, żebyśmy zapamiętali polską prezydencję jako ogromny krok Serbii ku członkostwu w Unii. Wiem, że Polska jest naszym przyjacielem i nam w tym pomoże.

– W 2007 roku Bułgaria i Rumunia jako pierwsze kraje bałkańskie zostały członkami Unii Europejskiej. 9 grudnia w Brukseli traktat stowarzyszeniowy ze Wspólnotą podpisze Chorwacja. Kiedy Serbia dołączy do tego grona?

– Jesteśmy na dobrej drodze do Unii. Wiele już udało nam się osiągnąć, co zostało zresztą docenione przez Wspólnotę. Cały czas reformujemy nasze prawo, aby było zgodne z unijnym. Rozwinęliśmy współpracę z Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla byłej Jugosławii. Skutecznie walczymy z zorganizowaną przestępczością i korupcją. Nie ukrywam jednak, że jeszcze wiele zostało do zrobienia.

– Najbardziej palącym problemem w relacjach z UE wydaje się obecnie kwestia Kosowa, którą kraje Wspólnoty traktują priorytetowo w rozmowach z Serbią.

– Rzeczywiście, Kosowo jest w tym momencie najpilniejszym problemem do rozwiązania. Jako kraj Serbia chce, aby relacje na linii Belgrad – Prisztina nie były zamrożonym konfliktem. Do dialogu potrzeba jednak dwóch stron, a Prisztina w ostatnim czasie robiła wiele, aby tej trudnej sprawy nie rozwiązać. Przypomnę chociażby obsadzenie przez albańskich celników i policjantów przejść granicznych z Serbią. Dla naszego rządu takie działania są niedopuszczalne.

– Mam wrażenie, że problem Kosowa ma jedno rozwiązanie – uznanie przez Belgrad jego niepodległości. Kraje Wspólnoty chyba do tego dążą.

– Członkowie Unii chcą przede wszystkim, żeby ten problem znalazł rozwiązanie, ale nie wymagają od nas uznania niepodległości Kosowa. Często zresztą słyszę  głosy o pogodzeniu się z rzeczywistością – że kosowscy Albańczycy nie chcą być rządzeni przez Belgrad. Chciałbym jednak przypomnieć, że Serbowie mieszkający w Kosowie nie chcą żyć pod rządami Prisztiny.

– Po co w ogóle Belgradowi kula u nogi, jaką jest biedne Kosowo?

– A czemu Izraelczycy tak walczą o Jerozolimę? Z Kosowem jest podobnie – to duchowa kolebka naszego narodu i kwestie ekonomiczne nie są w tym wypadku dla nas istotne.

– Jest to w ogóle sprawa, którą da się rozwiązać w sposób satysfakcjonujący Belgrad, Prisztinę i Brukselę?

– Prezydent Serbii Boris Tadić na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ zaproponował minimalne warunki, których spełnienia oczekuje Belgrad. Chodzi o nadanie specjalnego statusu zamieszkanej głównie przez Serbów północnej część tej prowincji, nadanie specjalnego statusu i zapewnienie bezpieczeństwa głównym miejscom kultu prawosławnego, zapewnienie bezpieczeństwa Serbom mieszkającym w centralnym i południowym Kosowie oraz rozwiązanie kwestii majątków serbskich.

– Ale nie zamierzacie uznawać niepodległości Kosowa?

– Nie możemy się na to zgodzić. Myślę, że kwestia kosowska jest na tyle unikalnym w skali świata problemem, że potrzebuje też oryginalnego rozwiązania, które nie zakłada uznawania przez nas niepodległości tej prowincji.

– I wierzy pan, że jest to do zaakceptowania dla Brukseli?

– Jestem głęboko przekonany, że Wspólnota doceni nasze starania o normalizację stosunków z Prisztiną i nasze gwarancje stabilności w regionie. Bruksela musi wiedzieć, że w tej części kontynentu nie grozi chaos. Liczę więc, że nasze propozycje zakończą się przyznaniem 9 grudnia statusu kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej.

– A co jeśli nie docenią starań Serbii?

– Myślę, że europejscy politycy zdają sobie sprawę, że będzie to doskonały sygnał dla społeczeństwa serbskiego, iż europejska perspektywa jest w naszym zasięgu. W maju 2012 w Serbii odbędą się wybory parlamentarne, a w grudniu prezydenckie i jeżeli Bruksela nie da jasno do zrozumienia, że chce naszego kraju w Unii Europejskiej, może to oznaczać, że proeuropejskie siły przegrają na rzecz nacjonalistycznych partii. Tego, mam nadzieję, wszyscy w Europie chcieliby uniknąć. Liczę tu ogromnie na wsparcie Polski.

Božidar Đelić

Serbski wicepremier ds. integracji europejskiej