Jak mówił Błaszczak: - Możecie spokojnie demonstrować, niezależnie od poglądów. Policja będzie strzegła swobód obywatelskich. Tego, żeby każdy mógł wyrażać swoje poglądy. Problem na czym innym polega – na konfrontacji ze strony środowisk KOD-u, czyli Komitetu Obrony Dotychczasowości, która widać, że stracili paliwo. Na te manifestacje przychodzi coraz mniej ludzi i te ich odezwy, jakie ostatnio można było przeczytać w internecie czy na portach społecznościowych, one nawiązują do konfrontacji. Na tym polega zagrożenie, że może dojść do rozróby.
Szef MSWiA argumentował: - Oni już próbowali, w Gdańsku, podczas pogrzebu Inki i Zagończyka. Już próbowali wywołać awanturę. Proszę poczytać wpisy Hołdysa na Twitterze. To wszystko zmierza do draki. Przeczytałem, że w KOD są problemy z demokracją, bo w czterech województwach unieważniono czy zawieszono wybory (...) Prowokacja w Gdańsku pokazuje pewien mechanizm. Pokazuje to, że coraz mniej ludzi przychodzi na manifestacje, więc jest niebezpieczeństwo, że sięgną po prowokacje 11 listopada, że będą dążyli do konfrontacji.
Błaszczak nie omieszkał również nawiązać do obecnej prezydent Warszawy, gdyż: - Z uwagi na to, że pani Gronkiewicz-Waltz jest wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej; że PO jest opozycją totalną i jak oni mówią będą wykorzystywać ulicę i zagranicę do tego, żeby uderzyć w legalny rząd Prawa i Sprawiedliwości, jest niebezpieczeństwo, że pani Gronkiewicz-Waltz nie zrobi nic, by nie doprowadzić do tej konfrontacji. Mam nadzieję, że dzięki moim wypowiedziom i sygnałom pani Gronkiewicz-Waltz nie pójdzie na taką konfrontację, nie dopuści do tego, bo ma ustawowe możliwości i zobowiązania.
Szymon Majewski skomentował w swoim stylu:
Zobacz także: Poseł PiS deklaruje, że adoptuje dziecko z gwałtu