Liczba wyroków wydawanych przez Trybunał Konstytucyjny radykalnie spada. Jeszcze dekadę temu było ich około 70 rocznie, tymczasem w 2022 roku już tylko czternaście i wydaje się, że tempo zostanie utrzymane, bo na ten moment licznik w 2023 roku zatrzymał się na siedmiu. W majowym harmonogramie znajdują się jeszcze dwie rozprawy, w czerwcowym już tylko jedna. Konstytucjonalista profesor Tomasz Słomka (52 l.) zwraca też uwagę na fakt, że Trybunał Konstytucyjny nigdy jeszcze nie funkcjonował tak wolno. - Przed 2015 rokiem rozpatrywano wniosek średnio w ciągu półtora roku, teraz zajmuje to już ponad dwa lata. Ten organ, który miał szybciej pracować, szybciej rozstrzygać o różnych ważnych kwestiach, pracuje jeszcze wolniej. To już paraliż – podkreśla ekspert.
Problemy w TK jeszcze nabrzmiały w związku z wewnętrznym buntem i podważeniem pozycji Julii Przyłębskiej (64 l.), kierującej pracami Trybunału. Zdaniem 6 sędziów jej kadencja na stanowisku prezesa dobiegła już końca. Ten podział uniemożliwiał zebranie się pełnego składu TK, wymaganego do rozpatrzenia spraw największej wagi, jak na przykład wniosku prezydenta dotyczącego ustawy o Sądzie Najwyższej, mającej doprowadzić do odblokowania środków z KPO. Wydanie wyroku w tej sprawie, planowane na 31 maja, stało więc pod znakiem zapytania. Z naszych informacji wynika jednak, że bunt w Trybunale jest już stłumiony. -Spodziewamy się pełnego, czyli co najmniej jedenastoosobowego składu, w sprawie dotyczącej SN. A to oznacza, że nie będzie już trzeba zmieniać ustawy o Trybunale i projekt autorstwa posłów PiS, nawet nie będzie głosowany – mówi nam polityk z kierownictwa PiS, pragnący zachować anonimowość.