Adam Bielan

i

Autor: ARCHIWUM

Bielan: To żona zdecyduje, czy skorzystamy z 500 plus

2016-02-17 3:00

Adam Bielan, wicemarszałek Senatu z PiS w rozmowie z redaktorem naczelnym ,,Super Expressu" Sławomirem Jastrzębowskim: "Super Express": - Zacznijmy od dobrej zmiany. Jest tak dobra, że zmieniliście komendanta policji, który zanim po dwóch miesiącach został odwołany, zdążył zmienić wszystkich komendantów wojewódzkich. Adam Bielan: - Każda władza wymienia setki ludzi na najważniejszych stanowiskach. Szef MSW musi mieć zaufanie do komendanta głównego policji. Przy tak dużych zmianach kadrowych zdarzają się gorsze wybory personalne. Zmiany w Komendzie Głównej były potrzebne, bo od dawna źle się tam działo. Jako pierwsza zaczęła o tym pisać "Gazeta Wyborcza", która informowała, że powstał tam zespół, który miał tropić źródła afery podsłuchowej. Stosowano do tego podsłuchy, billingi.

- To się potwierdza?

- Mówi pan o decyzji prokuratury, która badała wyniki audytu Biura Spraw Wewnętrznych. Natomiast dziennikarze, m.in. z portalu Kulisy24.com, twierdzą, że podsłuchiwała ich zupełnie inna komórka w KGP. Tego ani BSW, ani prokuratura nie badały. Byłbym więc daleki od twierdzenia, że nic się nie stało. Jeśli te zarzuty by się potwierdziły, mielibyśmy do czynienia z gigantycznym skandalem. Przyzna pan, jako dziennikarz, że podsłuchiwanie i włamywanie się im na skrzynki e-mailowe to zamach na czwartą władzę.

- Zgodzę się, ale trzymajmy się byłego komendanta głównego policji. Został mianowany na to stanowisko bez sprawdzenia przeszłości, bez sprawdzenia, skąd i ile ma pieniędzy. Nie sprawdzono, czy toczą się wobec niego postępowania prokuratorskie.

- Nie znam komendanta Maja. Słyszę jednak od wielu posłów - nie tylko z koalicji, ale także choćby od wicemarszałka Tyszki - że mieli dobre informacje na jego temat. Uznawany był za dobrego policjanta. Jak mówiłem, gorsze decyzje personalne się zdarzają. Te zarzuty formułowane pod adresem komendanta Maja nie są superpoważne, ale oczywiście szef policji musi być jak żona Cezara - poza wszelkim podejrzeniem.

- A czy teraz, po dymisji komendanta Maja, wszyscy szefowie wojewódzkich komend policji znowu zostaną wymienieni?

- Oczywiście, że nie. Mówimy tylko o zmianie na stanowisku szefa KGP.

- Słyszałem, że uważa pan, iż KOD może stać się partią polityczną.

- To już jest formacja polityczna. Uważam, że liderzy KOD mają bardzo duże ambicje polityczne. Jak pan poczyta oświadczenia ludzi, którzy odchodzą z KOD, to bardzo szczegółowo opisują wewnętrzne starcia i intrygi. Bardzo wyraźnie wskazują na polityczne ambicje warszawskich liderów KOD. Prędzej czy później to wyjdzie na jaw. Im bliżej będzie wyborów, tym intensywniejsze będą rozmowy o zjednoczeniu opozycji w obronie demokracji.

- Mateusz Kijowski wyskoczył trochę jak filip z konopi i od razu stał się ważną postacią. Uważa pan, że KOD może być przez kogoś sterowany?

- Na pewno jest pompowany przez niektóre media.

- Zostawmy media. Kto pana zdaniem zorganizował KOD? Mógł to zrobić sam Mateusz Kijowski?

- Nie wiem, kto zorganizował KOD. Z całą pewnością jest tam wielu zwyczajnych aktywistów.

- Na tych spotkaniach było wielu znaczących polityków. W zasadzie cała opozycja.

- Ale proszę zwrócić uwagę, że liderzy PO czy Nowoczesnej zaczynają się lekko od KOD dystansować. Wiedzą bowiem, że rośnie im konkurencja. Uczestnicząc w tym demonstracjach, będą pompować KOD, a za rok-dwa będą siadać i negocjować z nim kształt list wyborczych.

- Myśli pan, że Kijowski może być liderem politycznym?

- Ma pewne ograniczenia wizerunkowe. Nie chcę wchodzić w szczegóły.

- Ja wejdę. Chodzi o alimenty, których nie płaci?

- Tak. Natomiast widać, że ma ogromne ambicje polityczne i dla pewnych środowisk jest autorytetem.

- No dobrze. Ma pan dzieci?

- Tak, dwójkę.

- To łapie się pan na program 500 plus. Skorzysta pan? Bo są tacy, którzy mówią, że bogaci nie powinni, i tacy, którzy uważają, że czemu nie - przecież to nie program socjalny.

- Skłaniam się do tej drugiej opinii. Uważam, że polityka prorodzinna to nie jest polityka socjalna. Nie przyłączę się do tych apeli skierowanych do ludzi zamożnych, żeby tych pieniędzy nie brali. Ludzie z trójką czy czwórką dzieci, nawet jeśli zarabiają więcej, wydają na ich wychowanie bardzo dużo.

- A co z panem?

- U mnie w rodzinie, pewnie jak i u pana, kasę trzyma żona i to ona zdecyduje.

- Miga się pan, a pytanie jest proste - weźmie pan czy nie?

- Nie wiem. Zdecyduje żona. Będziemy o tym rozmawiać. Na pewno nie będę apelować do nikogo, żeby z tego programu nie korzystał.

- Dlaczego nie chcecie da 500 zł na pierwsze dziecko? Neumann mówi, że dzielicie dzieci. Schetyna stwierdził nawet, że "PiS dzieli Polaków i dzieci".

- Używając tej retoryki, to PO dzieliła dzieci, kiedy wprowadzała kryterium dochodowe przy becikowym i uldze podatkowej. Nie wprowadzamy świadczenia na każde pierwsze dziecko, bo wtedy program 500 plus kosztowałby 40 mld zł. Sama PO mówiła w kampanii, że nie znajdziemy pieniędzy na ten program. Skoro nasz program kosztuje 20 mld zł, to skąd - zdaniem PO - mamy wziąć dwa razy tyle?

- A co pan na to, że kupiliście sobie tym programem głosy Polaków? Sondaże pokazują, że 40 proc. badanych chce na was głosować.

- Od lat mówiliśmy, że jednym z największych zagrożeń dla Polski jest wyludnianie się naszego kraju. Ten program odpowiada na to wyzwanie. Nie ma mowy o tych czy innych wyborach - to decyzja na lata i mam nadzieję, że kolejne ekipy się z tego programu nie wycofają.

- Wierzy pan, że ktoś sędziemu Łączewskiemu włamał się do komputera?

- Musiałbym uwierzyć, że ktoś włamał się do jego komputera, korespondował z fałszywym Tomaszem Lisem, zrobił mu zdjęcie akurat, kiedy się wdzięczy do komputera, i jeszcze podał narkotyki, by udał się na spotkanie z Tomaszem Lisem i przekonał go, jak skutecznie walczyć z PiS. To bardzo poważna afera, bo pokazuje kłopoty wymiaru sprawiedliwości i jego upolitycznienie. Liczę, że Krajowa Rada Sądownictwa podejdzie poważnie do sprawy i przeprowadzi dochodzenie w tej sprawie. Jeśli się okaże, że zarzuty się potwierdzą, to zostanie przykładnie ukarany.

- A okładkę "Do Rzeczy" pan widział? Jarosław Kaczyński jest tam ukazany jako Superman, którego boi się Unia. Przesada czy prawda?

- Brałem ostatnio udział w rozmowie Jarosława Kaczyńskiego z dziennikarzem "Financial Times", który stwierdził, że uważa go za najbardziej wpływowego polityka naszej części Europy.

- Nic dziwnego, skoro niektórzy mówią, że jest szefem prezydenta i premiera.

- Jest szefem Zjednoczonej Prawicy - najbardziej udanego projektu politycznego ostatnich lat.

- Europa powinna się obawiać Jarosława Kaczyńskiego?

- Nie powinna. W bardzo wielu sprawach to, co mówi, jest korzystniejsze dla Europy niż to, co proponują nasi konkurenci. Na przykład w sprawie Nord Stream 2. To my opowiadamy się za solidarnością europejską, a Niemcy solidarność w takich sprawach łamią.

Zobacz także: Tomasz Walczak: Elity nie dorosły do społeczeństwa