Ach, kto by nie zazdrościł takiej pracy? Najwyraźniej senatorowie bardzo upodobali sobie wykonywanie mandatu w najbardziej malowniczych miejscach w Polsce. Ustrzyki Dolne, Piwniczna, Zakopane czy Krynica-Zdrój - te piękne uzdrowiska cieszą się sporą popularnością wśród izby wyższej parlamentu. Najwięcej po rodzimych hotelach podróżował senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Czelej (53 l.). Polityk 18 razy przespał się w hotelach na terenie kraju, co kosztowało w sumie ponad 6,5 tys. zł. Lubelskiemu senatorowi do gustu przypadło pracować w położonej 45 kilometrów od Warszawy miejscowości Sobienie-Jeziory. Tam podróżował kilka razy, choć na próżno szukać jego aktywności zawodowej akurat w tej sielskiej, słynącej z doskonałego pola golfowego wsi.
Z kolei palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o najdroższy senatorski nocleg, dzierży wicemarszałek Adam Bielan (43 l.). Za trzy doby spędzone w jednym z krakowskich hoteli poszło z kasy Kancelarii Senatu dokładnie 3142 zł! Wczoraj próbowaliśmy go podpytać o szczegóły, ale jego telefon milczał.
Senatorowie podobnie jak posłowie mogą liczyć na zwrot kosztów noclegów w hotelach. Warunek jest jeden - parlamentarzyści muszą zadeklarować, że taki pobyt był związany z wykonywaniem mandatu. Dla porównania na hotele dla posłów wydano w tej kadencji prawie milion złotych.
Zobacz: RMF FM: Posłanka PO Krystyna Szumilas potrącona przez samochód. Trafiła do szpitala