"Super Express": - Kiedy Partia Razem w końcu zdecyduje, czy idzie razem czy osobno?
Magdalena Biejat: - Przed nami kongres pod koniec października i w listopadzie wewnętrzne wybory. Kongres jest najważniejszą władzą w partii i wtedy będziemy decydowali w jakim kierunku iść. To jest element wewnątrzpartyjnej demokracji, nasi partnerzy z klubu Lewicy wiedzą, że taki jest horyzont czasowy i zobaczymy co dalej.
- Właśnie w szeregach klubu coraz częściej można wyczuć pewne zniecierpliwienie, bo faktycznie czasem trudno się zorientować czy Razem jest opozycją czy raczej wspiera Koalicję 15 października?
- My przede wszystkim pracujemy nad tym, żeby program, z którym szliśmy do wyborów, program Lewicy, był realizowany. To że czasem krytykujemy rząd nie jest wyjątkiem na polskiej scenie politycznej, bo potrafią go krytykować nawet sami jego ministrowie, co ostatnimi czasy robią zwłaszcza przedstawiciele PSL i Polski 2050. Niezależnie od tego czy w klubie Lewicy zostaniemy czy nie to walka o program pozostanie naszym najważniejszym celem.
- Ilu posłów ma Partia Razem?
- Siedmioro.
- A senatorów?
- Dwoje.
- I państwo chcą tą liczbą realizować swój program bez współpracy i pójścia na kompromisy?
- Ja uważam, że lepiej go będziemy realizować współpracując z pozostałymi.
- Czyli pani chce pozostać w klubie Lewicy i pójść na kompromis?
- Tak. Uważam, że polityka nie zawsze służy tylko temu żeby recenzować innych, ale temu żeby brać współodpowiedzialność. Bycie w klubie Lewicy pozwala mieć większy wpływ, większą odpowiedzialność i móc realizować program. Oznacza również, że moglibyśmy skuteczniej powalczyć o lepsze nakłady na budżetówkę, na naukę, ochronę zdrowia, bo dziś tych nakładów bardzo brakuje. Ja chcę wykorzystać wszystkie środki jakie mi daje obecna pozycja do tego, żeby o te najważniejsze sprawy zawalczyć. Oczywiście od tego są też oczywiście ministrowie, ale uważam, że z pozycji członkini klubu Lewicy mogę lepiej współpracować i wspólnie realizować lewicową agendę. (…)
- Wiele wskazuje jednak, że w partii Razem dojdzie do rozłamu, zastanawiam się więc, czy pani ma jeszcze jakąś nadzieję, że kolegów zwanych „jastrzębiami” uda się jeszcze przekonać. Realnie patrząc.
- Realnie to jest oczywiście fundamentalny spór o to gdzie teraz iść. Nie ukrywam tego, ale jednocześnie uważam, że to jest zaletą Razem, że mocno stawiamy na partyjną demokrację. A jej elementem jest to, że obie strony sporu akceptują ostateczny wynik. Uważam, że dzielenie się dziś na różne nie współpracujące ze sobą podmioty Lewicy nie służy. Stanowiska się docierają.
- A jakie jest stanowisko ws. posłanki Pauliny Matysiak, która zdecydowała się na współpracę z posłami PiS. Powinna zostać z Razem wyrzucona?
- Miała wyciągnąć wnioski, ale to się nie wydarzyło. Nasz sąd koleżeński zorganizował spotkanie mediacyjne, spotkanie ostatniej szansy, razem z Adrianem Zandbergiem podjęliśmy jeszcze raz próbę rozmowy z Pauliną Matysiak. Próbujemy załatwić tę sprawę polubownie, ale niestety Paulina jasno, także w mediach, powiedziała, że stowarzyszenia z panem Horałą nie porzuci. Razem nie chce się zapisywać do innego obozu niż lewicowy, a Paulina Matysiak decyzję o współpracy instytucjonalnej z PiS podjęła jednoosobowo.
- Dlaczego więc nie złożyła rezygnacji z członkostwa w Razem?
- Nie wiem, bo w tej chwili nie mamy kontaktu. Paulina nie współpracuje ani z klubem Lewicy ani z partią Razem. Partyjny sąd koleżeński w związku z tym wyda wyrok. Uważam, że powinien zapaść jak najszybciej i gdyby to ode mnie zależało, to zagłosowałabym za zakończeniem tej współpracy.
- Bierze pani pod uwagę zgłoszenie swojej kandydatury w wyborach prezydenckich?
- Zawsze jestem do dyspozycji mojej partii, będziemy o tym decydować już niedługo. Nie chcę wychodzić przed szereg. Bardzo mi pochlebia, że także moje nazwisko pada w tym kontekście, ale ja przede wszystkim się cieszę, że Lewica będzie miała swojego kandydata i że nasz głos wybrzmi w kolejnych wyborach.
- Sejm pracuje nad ustawą o przyszłorocznym budżecie. Mógł być lepszy?
- Uważam, że można to było zrobić lepiej. Ewidentnie mamy problem na poziomie wpływów do budżetu. Brakuje tych pieniędzy. Brakuje na ochronę zdrowia, budżetówkę, naukę przy jednoczesnym tak wysokim odsetku, który idzie na zbrojenia.
- Za dużo pieniędzy przeznaczono na obronność?
- Nikt się nie kłóci, że musimy w nią inwestować, ale skoro tak jest, to odpowiedzialnością rządu jest także pomyśleć o wpływach. Na przykład nie rozumiem dlaczego nie dyskutujemy o podatku cyfrowym, który Lewica zgłaszała w poprzedniej kadencji. Ten budżet i ta polityka rządu powinien odpowiadać na wyznawania, przed którymi stoimy. On ma swoje zalety, ale mógłby być lepszy.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka