Plan był prosty: wieczorem Wiosna chciała wyświetlić publicznie głośny dokument, traktujący o pedofilii w Kościele. Miejsce nie było przypadkowe – w warszawskiej Katedrze Polowej Wojska Polskiego pracował niegdyś abp Leszek Sławoj Głódź. - Miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego – powiedział hierarcha dziennikarce TVN, gdy ta zapytała go o film Sekielskich. Obserwatorzy zarzucają duchownemu, że mimo wiedzy o przypadkach molestowania na terenie archidiecezji gdańskiej, nie zareagował on w żaden sposób.
ZOBACZ TEŻ: Sekielski z żalem o duchownych. "Liczyłem, że ktoś ze mną porozmawia" [WYWIAD]
Wczorajszy seans nie doszedł jednak do skutku, bo doszło do interwencji policji. Funkcjonariusze zarekwirowali nawet rzutnik. Wszystko relacjonował przejęty Robert Biedroń.
- Dzisiejsze aresztowanie rzutnika i użycie siły przez policję nie zatrzyma nas przed pokazywaniem prawdy w sprawie pedofilii w Kościele. Jutro kolejne publiczne pokazy „Tylko nie mów nikomu”. Tym razem w całej Polsce! - zapowiedział Biedroń.
Film udało się wyświetlić wczoraj w Gdańsku przed rezydencją abp Głódzia. - Czy wyjdzie pan arcybiskup tutaj do nas na chwilę? Chcemy pokazać panu film, który pokazuje, jak ogromne są krzywdy, które wyrządził Kościół dzieciom poprzez księży pedofili. Panie arcybiskupie Głódź czekamy tu na pana - nawoływali gdańscy działacze Wiosny. Hierarcha nie zdecydował się jednak na zejście.
Tylko nie mów nikomu - burza w sieci wokół filmu Sekielskiego. Szokujące wpisy internautów