Na granicy minimum egzystencjalnego żyje w Polsce około 300 tys. starszych osób. Dlaczego ich sytuacja pogorszyła się?
- Żyjemy w czasach, kiedy koszty utrzymania rosną w zastraszającym tempie. Drożeje żywność, więcej płacimy za mieszkanie, a seniorzy mają dodatkowe potrzeby – chorują i muszą więcej wydawać na leki. Tymczasem emerytur nie starcza nawet na jedzenie. Świadczenia rosną za wolno, ponieważ procentowa waloryzacja niskich emerytur jest również niska – ubolewa dr Tatiana Kanasz, socjolożka z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie.
PiS zapowiada zmiany w polityce senioralnej, ale na razie na zapowiedziach się kończy.
- Zdajemy sobie sprawę, że społeczeństwo się starzeje, a wielu seniorów żyje na granicy ubóstwa. Państwo nie może sobie pozwolić, aby o tę grupę społeczną nie zadbać. Pracujemy nad zmianami. Prosimy jeszcze o chwilę cierpliwości – mówi posłanka PiS Krystyna Wróblewska (55 l.), wiceszefowa Sejmowej Komisji Senioralnej.
Jadwiga Sawicka (70 l.), emerytka z Białegostoku:
- Żeby przeżyć, wyprzedaję na ryneczku własne stare, ale nadające się do użytku ubrania i buty. Po 40 latach pracy jako woźna w szkole mam teraz 1400 zł emerytury, mój mąż 1100 zł. Oboje jesteśmy schorowani i na lekarstwa musimy wydawać ponad 700 zł miesięcznie. W górę poszły opłaty za czynsz, wodę, prąd i ogrzewanie, zdrożało paliwo i jedzenie, a podwyżki emerytur to jakiś żart - ja w tym roku dostałam 33 zł, a mąż 28 zł