Tomasz Rzymkowski chyba urwał się z choinki. W rozmowie z radiem Wnet młokos kręcił nosem na zarobki rzędu 7 tys. złotych na rękę. - Najbardziej potrzebne są podwyżki dla członków rządu, wiceministrów. Oczywiście wiceminister wiceministrowi nie równy, ale wynagrodzenie rzędu 7 tys. zł dla wielu fachowców w poszczególnych dziedzinach zamyka im to drogę - przekonywał poseł Prawa i Sprawiedliwości, który wcześniej należał do klubu Kukiz'15. - Koszt wynajęcia mieszkania w Warszawie, jeśli są z różnych rejonów Polski, utrzymania się w Warszawie, prowadzenie dwóch gospodarstw domowych, swojego podstawowego i tego w Warszawie za 7 tys. zł to jest nie lada wyczyn - wypalił bezczelnie Rzymkowski.
ZOBACZ TAKŻE: SENSACJA! Nowa SZYCHA w rządzie?! Człowiek spoza PiS, ostro się STAWIA Kaczyńskiemu
Poseł PiS na tym nie poprzestał. - Uważam, że słabo, że nie ma podwyżek dla członków rządu, zwłaszcza dla tych wiceministrów, którzy zarabiają najsłabiej, ministrów również bym tutaj zaliczył, bo te wynagrodzenia są naprawdę niskie - brnął Rzymkowski, który od ponad pięciu lat jest posłem. Najwidoczniej rzeczywistość widziana z Wiejskiej wygląda inaczej niż prawdziwy świat. - Średnie wynagrodzenie w Polsce (ponad 5300 zł brutto - red.) zawyżają ci, którzy zarabiają najlepiej. Możemy jednak szacować, że połowa Polaków zarabia nie więcej niż 3 tys zł brutto - mówił nam ekonomista Marek Zuber (CZYTAJ TU). - Pracuję codziennie od godz. 5 rano, mam do posprzątania kilka bloków i często kończę nawet o godz. 22, a na rękę dostaję 2 tys zł wypłaty – żaliła się pani Iwona Pachwicewicz (46 l.) z Białegostoku. Ciekawe, czy jej Rzymkowski powiedziałby o "nie lada wyczynie" związanego z utrzymaniem za 7 tysięcy.
Zadzwoniliśmy do posła Rzymkowskiego z prośbą o skomentowanie swoich słów dla radia Wnet. - Moja wypowiedź dotyczyła wiceministrów i stałych kosztów ich życia, które w Warszawie są wysokie - sprecyzował. - Wiceministrem się bywa, to jest zależne od szefa resortu, premiera... Jeśli wiceminister mieszka w Szczecinie czy na Śląsku, to musi utrzymać gospodarstwo domowe. Nie wyobrażam sobie by ktoś, kto zostaje wiceministrem, a miał dom poza Warszawą, sprzedawał go po nominacji, by po pół roku wracać - dodał. - Pracując - powiedzmy - 7 dni w tygodniu, to przecież musi gdzieś mieszkać, nie będzie spał na biurku w gabinecie. Parlamentarzyści mają pod tym względem łatwiej, bo mają hotel poselski albo mogą wynająć mieszkanie na mieście (dostają na ten cel pieniądze z Sejmu - red.) - argumentował polityk.