"Super Express": -13 grudnia 1981 r. nie był pan internowany.
Józef Oleksy: - Nie byłem, ponieważ z mojego obozu internowano od góry, a ja byłem bardzo nisko.
- Jarosław Kaczyński też nie był internowany.
- I podobno ubolewa nad tym. Ja się nie przejmowałem tym, że nie byłem internowany, bo dla mnie to nie byłaby żadna legitymacja ku czemukolwiek. Dla niego nawet do dziś jest to sprawa. Nie wiem, po co się z tego tłumaczy.
- A co pan robił 13 grudnia 1981?
- Byłem na dobrej imprezie towarzyskiej. Wracałem pieszo o 3 nad ranem. Samochodu wtedy nie miałem, taksówek nie było. Mieszkałem na Rakowieckiej, naprzeciw więzienia. I tam zobaczyłem pierwsze skoty. Nawet próbowałem zagadać do tych żołnierzy, ale nie byli rozmowni.
- Jaruzelski zasłużył na pomnik?
- Powstrzymałbym się przed stawianiem pomnika, ale staję po jego stronie wtedy, kiedy jest dyskusja, czy to miało sens i co powinien był zrobić. Niezależnie od ofiar, które czcić trzeba i o nich pamiętać...
- Siwiec odszedł z SLD. Millerowi i Oleksemu lżej?
- Nie lżej, bo Siwiec nikomu nie ciążył. Właściwie nie spełniał w partii żadnej roli politycznej, był aktywny z doskoku, bo pełnił inne role w Europie. Choć dziś opowiada, że zasypywał Millera propozycjami udoskonalenia partii, ja tego nie pamiętam.
- To jest pierwsza jaskółka, czy będzie desant ludzi za Siwcem, którzy pójdą właściwie za Kwaśniewskim?
- Siwiec nie jest osobą, która by emocjonalnie pociągała innych. To indywidualista, który zawsze dobrze kalkulował.
- Nie jest indywidualistą, jest człowiekiem Kwaśniewskiego. Zawsze tak był postrzegany, od całowania ziemi kaliskiej. Z tego jest znany. Zrobi wszystko, co mu powie Kwaśniewski?
- Dużo zrobi.
- Czyli nie wszystko, ale ale ziemię kaliską ucałuje jak mu każe?
- Nie wiem, czy Kwaśniewski mu kazał, a czy to był wygłup, ale zrobił to. Natomiast jest indywidualistą w tym sensie, że nie działał grupowo. Sam mówi, że w pojedynkę nie da się działać. Ale nie bardzo wierzę, że za nim pójdą następni.
- Chyba jednak pójdą, bo zdaje się jest budowana nowa formacja Kwaśniewski - Palikot - część SLD.
- Ja o tym nie wiem. Wiem natomiast, że Aleksander Kwaśniewski interesuje się rozwojem lewicowej sceny politycznej.
- Kwaśniewski ma szansę zaistnieć po np. słynnej chorobie filipińskiej? Czy to mu szkodzi?
- Już mu nie szkodzi. I wtedy mu też za bardzo nie szkodziło.
- A może mu zaszkodzić sprawa willi w Kazimierzu?
- Na ten temat się nie wypowiadam, ponieważ Monika Olejnik mnie przypisała motywację CBA w tej sprawie, co jest bzdurą.
- A jakie są pana stosunki z Kwaśniewskim? Były prezydent 5 lat temu powiedział o panu na antenie TVN24: "Zachował się jak kretyn i zdrajca, to koniec przyjaźni. Czuję się, jakbym był na jego politycznym pogrzebie".
- Nie ma co tego przytaczać. Wy się lubujecie jako dziennikarze w cytowaniu wyjątkami, kawałeczkami, a mnie to wkurza.
- Trochę chciałem pana wkurzyć. (śmiech)
- Ale to nie w porządku ze strony mediów - dlatego, że to jest selektywne. Nie zamierzam się tłumaczyć z tamtej rozmowy. Była prywatna, nie do użytku publicznego i miała prawo być częściowo plotkarska. Wszyscy w Polsce to uprawiają. Zrobiono natomiast show przeciwko mnie. Nie bez mojej częściowej winy, więc mogę częściowo protestować. I się sprzeciwiam wykorzystywaniu tych cytatów. A że Aleksander Kwaśniewski tak emocjonalnie zareagował, to się dziwię, bo zwykle jest powściągliwy. Coś go musiało bardzo urazić. Powiem tylko jedno - ja nie kłamałem. Nawet w tej brzydkiej rozmowie. Nikt się nigdy nad tym nie zastanawiał, bo od razu poszła dyrektywa, że jestem do eliminacji. A "Gazeta Wyborcza" ogłosiła wiekuistą infamię mojej osoby, tak była moralnie zdruzgotana.
- A pana stosunki z Aleksandrem Kwaśniewskim teraz?
- Poprawne. Spotykamy się. Jestem uczestnikiem konwersatorium, które on prowadzi. Ciekawe dyskusje się tam toczą. Kwaśniewski ma wciąż duży potencjał i wciąż jest do wykorzystania.
- Jest tak dobrze, że w ostatnim sondażu TNS Polska macie tylko 7 proc.
- 7-8 proc. jest na tyle powracające, że trzeba będzie sobie rychło postawić w partii pytanie, co partia o tym myśli.
- Dlaczego tak mało?
- Po pierwsze dlatego, że scena polityczna jest zaklinowana między PO a PiS. Nie działa zasada, gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta. Po drugie, kryzys kapitalizmu w całej Europie nie przysporzył lewicy jakiegoś raptownego wzrostu poparcia. Po trzecie, nie ma nowych pomysłów.
- Co z koalicją SLD z Ruchem Palikota?
- Niemożliwa. Palikotowi poparcie spada, a SLD - słabo bo słabo - ale się utrzymuje. Potrzebna jest współpraca, ale to nie prowadzi do żadnego zjednoczenia.
- Kościoła generalnie nie atakujecie, ale macie Joannę Senyszyn... Bliżej jej do Palikota czy SLD?
- Bliżej jest jej do Palikota. Ale nie o walkę z Kościołem tu chodzi, a o świeckość. A świeckośc nie musi oznaczać walki z Kościołem i nienawistnego stosunku, co uprawia Joanna Senyszyn.
- Wróćmy do pana. Z czego pan dziś żyje?
-Jestem profesorem akademickim i czasem doradzam w niektórych posunięciach biznesowych. I powiem, że państwo powinno się wstydzić tego, że ja, były premier i marszałek Sejmu muszę chodzić po rynku i szukać zarobku, ponieważ w państwie nie ma zasad poszanowania ludzi, którzy rządzili.
- Przecież zostanie pan europosłem.
- To zależy od Leszka Millera, ale ja chciałbym działać na rzecz Polski w Europie.