"Super Express": - Włoskie media twierdzą, że na faworyta do tronu papieskiego wyrasta metropolita Mediolanu kardynał Angelo Scola. To faktycznie może być przyszły Ojciec Święty?
Marcin Przeciszewski: - Sytuacja, którą obserwujemy w światowej prasie, i cała paleta nazwisk kardynałów, którzy zdaniem komentatorów mogą zostać następcami Benedykta XVI, dowodzi jednego - nie ma żadnego kandydata ewidentnego. Jest natomiast grono silnych indywidualności, godnych urzędu papieskiego.
- I jest wśród nich Angelo Scola?
- Faktycznie o tej kandydaturze mówi się już od kilku lat. Jeśli rzeczywiście to Włoch miałby zostać obwołany Ojcem Świętym, za kardynałem Scolą stałaby pewna tradycja. Otóż zanim został metropolitą Mediolanu, był już patriarchą Wenecji, a z tych dwóch siedzib kardynalskich już niejednokrotnie wywodzili się kolejni papieże. Jest jednak jedno "ale".
- Jakie?
- Proszę zwrócić uwagę, że o Angelo Scoli jako niemal pewnym papieżu pisze głównie włoska prasa.
- Na pewno marzy im się powrót do długiej tradycji włoskich papieży.
- Oczywiście, Włosi stanowią silną grupę narodową - mają aż 28 kardynałów elektorów. Nie dziwię się więc, że włoskie media wystawią jako pewniaka swojego rodaka. Niemniej siły wśród kardynałów są niezwykle rozłożone. Trzeba jednak przyznać, że za Scolą wiele przemawia. Jest doświadczonym, niezwykle mądrym i zasłużonym kardynałem, cieszącym się bardzo dużym autorytetem.
- Media włoskie swoją wiarę w wybór kardynała Scoli opierają na domniemanym namaszczeniu go przez ustępującego papieża.
- To trochę próba kreowania rzeczywistości. Przecież żadnego oficjalnego namaszczenia nie było, choć tak kilka lat temu interpretowany był fakt powierzenia mu archidiecezji mediolańskiej.
- Kardynał Scola był bliskim współpracownikiem Benedykta XVI i jeśli to właśnie on miałby zostać papieżem, oznaczałoby to brak wyczekiwanych przez wielu zmian i trwanie przy konserwatywnym kursie Watykanu wyznaczonym przez obecnego Ojca Świętego?
- Wydaje mi się, że niezależnie od tego, kto zostanie wybrany - czy Włoch, Europejczyk, czarnoskóry czy Azjata, nie będzie żadnej istotnej zmiany kursu. I pontyfikat Benedykta XVI, i Jana Pawła II były na tyle znamienne i uzupełniające się, że nowy papież nie będzie zmieniał wypracowanej linii. Linii, dodajmy, akceptowanej przez gremium kardynalskie. Nowemu Ojcu Świętemu przyjdzie wcielić w życie wypracowany kilka miesięcy temu program nowej ewangelizacji świata. To będzie główne jego zadanie, kimkolwiek by był.
Marcin Przeciszewski
Szef Katolickiej Agencji Informacyjnej