Jeśli wybuchnie wojna
Agresywne manewry Rosji przy granicach Ukrainy to może być blef. Ale nie musi. Nikt dziś nie umie odpowiedzieć na pytanie, co wydarzy się w najbliższych tygodniach. Powinniśmy przygotować się także na zły scenariusz.
Jeśli wybuchnie wojna, wielu Ukraińców opuści swoje domy i będzie szukać schronienia. Z oczywistych względów tym miejscem będzie Polska. Dziś nie jesteśmy na to przygotowani. Przez lata władza oszczędzała na Urzędzie ds. Cudzoziemców. Zamiast zabezpieczyć się na wypadek takiej sytuacji, prawica organizowała medialne seanse nienawiści do obcych. Gdyby doszło do najgorszego, znów trzeba będzie improwizować, apelować do ludzi o ofiarność, pewnie także prosić o pomoc inne kraje.
Dobrze, że rząd się przemógł i zwrócił w tej sprawie do samorządów. W praktyce wsparcie dla uciekinierów będą organizować właśnie one. Ale ciepła zupa, jakiś tymczasowy dach nad głową - to tylko pierwszy krok. Wojna to zniszczenie. Ci, którzy przed uciekają przed bombami, zwykle nie mają do czego wrócić. To oznacza, że będą w Polsce szukać pracy, nowego domu. Ich dzieci pójdą do polskich szkół. Ich rodzice będą się leczyć w polskich szpitalach. Na to także trzeba się przygotować.
Są decyzje, które można podjąć z wyprzedzeniem. Przede wszystkim - uprościć procedury migracyjne i odejść od pozwoleń wydawanych na pracę w konkretnej firmie. Mechanizm i tak nie działa dobrze. Branża firm pośredniczących w zatrudnianiu cudzoziemców stała się siedliskiem patologii. Fala uchodźców ten system po prostu go zatka. Uchodźcom wojennym trzeba zapewnić legalny, udokumentowany pobyt i wolność podejmowania pracy. Inaczej szybko staną się ofiarami wyzysku. Żeby stanęli na własnych nogach, potrzeba nauki języka dla dorosłych i szybkiego potwierdzenia kompetencji zawodowych.
Na zły scenariusz musimy też przygotować szkoły. Minister Czarnek wybrał wyjątkowo zły moment na swoje ideologiczne krucjaty i wyrzucanie ze szkół organizacji pozarządowych. Będzie niewiele czasu, by uczynić nasze szkoły przyjaznymi dla dzieci, które dopiero uczą się polskiego. Nauczyciele będą musieli gasić w zarodku szowinizm i dyskryminację. Pomoc organizacji pozarządowych może być bardzo potrzebna.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że Ukraińcy żyjący w Polsce to młodzi ludzie, pracujący w budowlance czy w handlu. Jeśli trafią do nas uchodźcy, to się zmieni. Przed wojną uciekają wszyscy - także ludzie starsi, przewlekle chorzy, wymagający stałej opieki. Przygotowanie personelu medycznego do pracy z pacjentami, którzy nie mówią po polsku, ułatwienie w podejmowaniu pracy dla ukraińskich lekarzy - to wszystko są zadania na wczoraj.
Powie ktoś: bez przesady, a może wojny nie będzie? Może wszystko rozejdzie się po kościach? Oby. Ale lepiej dmuchać na zimne niż obudzić się za parę miesięcy z problemami nie do rozwiązania.