"Super Express": - PSL zna już nazwisko nowego premiera?
Marek Sawicki: - Nie wiem. Myślę, że zbyt dużo pośpiechu w tych wszystkich spekulacjach. Poczekajmy jeszcze trochę.
- Jak to nie wiecie? To w końcu kluczowa sprawa.
- Nie wiem, skąd sugestia, że to tak istotna sprawa, że już powinniśmy to wiedzieć. Najpierw niech Platforma powie.
- Myśli pan, że oni sami nie wiedzą, kim zastąpić Tuska?
- Tego nie wiem. Chciałbym tylko powiedzieć, że jeszcze w piątek krytycy mówili, że nominacja Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej jest niemożliwa. Ja od mniej więcej miesiąca sugerowałem, że taka możliwość istnieje i jest bardzo realna. Proszę teraz nie oczekiwać, że przy tym tempie zdarzeń już dziś ogłosi swego następcę. Nie przypuszczam, żeby miało to nastąpić tak szybko.
- Czemu?
- To nie jest łapanie pcheł, ale poważne zmiany, poważne decyzje i poważne układanki. Muszą być na tyle wewnętrznie uzgodnione w Platformie, żeby nie powodowały napięć i by łagodnie przejść etap zmiany. Jeśli nazwisko nowego premiera poznamy do końca tygodnia, to uważam, że będzie to szybko.
- Ewa Kopacz to główna kandydatka. Większość polityków uważa, że to właśnie ona zostanie nowym premierem. To będzie dobry wybór?
- Pani marszałek to dziś jeden z najbardziej doświadczonych polityków PO. Na pewno jest to poważna kandydatura, ale w mojej ocenie nie jedyna.
- Kogo by pan jeszcze widział w gronie pretendentów do sukcesji?
- Nie wiem, co będzie z Komisją Europejską - czy dostaniemy energetykę albo rozwój regionalny. W zależności od tego w grze może być jeszcze Elżbieta Bieńkowska. Może być jeszcze Radosław Sikorski. Wspominany jest Tomasz Siemoniak. Wcale niewykluczone, że może to być ktoś z zewnątrz. Są sygnały, że takim kandydatem jest prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Jak dla mnie to akurat mało prawdopodobne.
- Kto najlepiej się nadaje?
- Nie wskażę takiej osoby, bo ustawiłbym się w bardzo niezręcznej sytuacji.
- Pana zdaniem będzie to nominacja, która pozwoli premierowi mieć zakulisowy wpływ na polską politykę?
- Wszyscy tak uważają. Jednak moim zdaniem Donald Tusk z racji swojej osobowości będzie raczej koncentrował się na sprawach europejskich. Jest być może w PO oczekiwanie opiekuńczego spojrzenia. Na pewno będzie się tym interesował, ale - tu użyję może trochę niewłaściwego porównania - przypomnijmy sobie, jak wszyscy oczekiwali, że Jan Paweł II będzie zarządzał polskim Kościołem i jak bardzo się zawiedli. Zajął się Kościołem na świecie, a w Polsce nie było po nim sierot. Okazało się, że miejsce po kardynale Wojtyle zostało szybko wypełnione.
- Sierot w PO też nie będzie?
- Absolutnie nie. To duża formacja polityczna z wieloma bardzo sprawnymi politykami. Nieujawnionymi być może dlatego, że lider zawsze ma najwięcej do powiedzenia i talenty tych z drugiego szeregu się nie ujawniają. Jeśli jednak dostaną instrumenty, to tam jest sporo wirtuozów.
- Po odejściu Tuska z polskiej polityki czeka nas trzęsienie ziemi?
- Moim zdaniem nastąpi normalne łagodne przebudowanie sceny politycznej. Mam jednak nadzieję, że karmiony Tuskiem Jarosław Kaczyński po odejściu premiera mocno osłabnie. To będzie szansa dla PiS do demokratyzacji i koniec dyktatu jednego człowieka.
- Bez paliwa w postaci Tuska PiS osłabnie?
- W zależności od tego, kogo PO powoła na premiera, przynajmniej kilka tygodni zamieszania i dezorientacji mamy w PiS zagwarantowane.
- Sugerował pan, że w nowej sytuacji potrzeba wcześniejszych wyborów. W rozmowach z kolegami z PO ten scenariusz się pojawia?
- Przyznam, że nie miałem kiedy nawet o tym porozmawiać. Niemniej nadal uważam, że wybory parlamentarne, być może połączone z wyborami samorządowymi, dają PO dużo większe szanse na osiągnięcie dobrego wyniku niż te przeprowadzone za rok. Jeśli Platforma najbliższy rok przepracuje sumiennie, w spokoju wewnętrznym i mając jasny przekaz programowy, to oczywiście zyska. Jednak nikt nie zagwarantuje, że działacze niezadowoleni z nowego układu sił, nowych szefów PO i nowego premiera nie zaczną procesów rozbicia wewnętrznego.
- Jeśli trzeba będzie głosować nad skróceniem kadencji, to jak zachowa się PSL?
- Osobiście jestem za tym, żeby skrócić tę kadencję. Polska mogłaby uniknąć żenującej walki na inwektywy między dwoma największymi partiami, a nie na programy. W tym kontekście będę namawiał PSL, żeby w momencie pojawienia się wniosku o samorozwiązanie Sejmu poprzeć go. Teraz wszystko jednak zależy od PO i PiS.
Zobacz: Ile zarobi Donald Tusk w Brukseli? Pensja przewodniczącego Rady Europejskiej to kosmos!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail