Zamknięte Wzgórze Wawelskie, wzmocnione patrole policji, ochrona przed Zakładem Medycyny Sądowej - tak wyglądał wczoraj wieczorem Kraków. Poza przedstawicielami prokuratury, ekspertem z podkomisji smoleńskiej prof. Kazimierzem Nowaczykiem (64 l.) przy otwarciu sarkofagu obecna miała być najbliższa rodzina pary prezydenckiej - Marta Kaczyńska (36 l.) i Jarosław Kaczyński (67 l.).
Prezes PiS pojawił się na Wawelu tuż po godz. 22. To właśnie wtedy nastąpiło otwarcie grobowca, po czym trumny miały trafić do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Tam szczątki będą poddane szczegółowym badaniom. Eksperci wykonają zdjęcia tomograficzne, badania DNA, analizę histopatologiczną, toksykologiczną i fizykochemiczną, m.in. na obecność śladów materiałów wybuchowych.
O jakie ślady chodzi? Jak ujawnia "Gazeta Wyborcza" - np. uszkodzenie błony bębenkowej, spalone włosy, opalone rzęsy i brwi, przypalona czy oparzona skóra, rozległe opalenia płuc, tlenek węgla we krwi. - Gdyby na pokładzie tupolewa doszło do wybuchu, musiałaby powstać fala cieplna o temperaturze ok. 3 tys. stopni i fala ciśnieniowa. Obie musiałyby pozostawić ślad na samolocie i ciałach - twierdzą specjaliści cytowani przez "GW".
Co na to prokuratura? - Badanie na materiały wybuchowe nie jest pierwszoplanową sprawą; sekcja ma pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci. Żadnej hipotezy nie traktujemy priorytetowo, wszystkie będą weryfikowane do samego końca przy użyciu wszystkich dostępnych metod - informuje wiceprokurator generalny Marek Pasionek (55 l.). Wyniki badań dopiero za 4 miesiące. Prokuratura sprawdzi 83 trumny ofiar katastrofy smoleńskiej. Na ten rok śledczy zaplanowali 10 ekshumacji.
Sprawdź: Kaczyński broni ustawy o sprzedaży ziemi. "Ona jest dla rolników, nie spekulantów i obcych"