Beata Szydło wiodła ostatnio w miarę spokojne życie polityczne w Parlamencie Europejskim. W piątek, 17 grudnia, jednak jak grom z jasnego nieba spadł na nią artykuł w "Gazecie Wyborczej", w którym były funkcjonariusz BOR opowiedział o wypadku z udziałem Szydło, ówczesnej premier, z 2017 roku. - Ta sprawa nie dawała mi spokoju. Są ludzie, którzy chcą, by prawda nie przedostała się do opinii publicznej - przekonywał w rozmowie z "GW". - Za każdym razem, gdy jeździłem do domu pani premier, nie włączaliśmy syren. Jechaliśmy po cichu, żeby nie wzbudzać sensacji. Żeby ludzie nie widzieli, że władza "się wozi i panoszy" - dodał.
Wypadek Szydło. Co zeznali funkcjonariusze?
Z jego słów wynika, że on wraz z grupą kolegów i za wiedzą przełożonych okłamali sąd w sprawie wydarzeń wypadku z udziałem Beaty Szydło. Przypomnijmy, że wszyscy zeznający w sprawie funkcjonariusze BOR zapewniali, że kolumna poruszała się prawidłowo, co by oznaczało, że winę za zdarzenie ponosi kierujący fiatem seicento Sebastian Kościelniak (TU ZOBACZYSZ REKONSTRUKCJĘ ZDARZEŃ Z WYPADKU BEATY SZYDŁO). W rozmowie z "Super Expressem" do sprawy odniósł się mec. Ryszard Kalisz, który jest obrońcą funkcjonariusza BOR. - Chorąży Piątek był tylko raz przesłuchiwany przez policję. Prokuratura nie chciała go przesłuchiwać w sądzie. Świadczy to o tym, że oskarżyciel robił wszystko, żeby ich nie przesłuchiwać w sądzie w obawie, że któryś powie prawdę - ocenił adwokat.
W naszej galerii prezentujemy zdjęcia z wypadku Beaty Szydło. Dalsza cześć tekstu pod galerią
Radosław Sikorski miażdży Beatę Szydło
To jednak nie koniec problemów Beaty Szydło. Okazji do ataku na byłą premier nie przepuścił Radosław Sikorski, który swego czasu był z Szydło w jednym obozie politycznym (w latach 2005-2007 był szefem MON w rządzie PiS). Dla dawnej koleżanki jednak nie miał taryfy ulgowej. Na dodatek wmieszał w to wszystko Tadeusza Rydzyka! - W pielgrzymowaniu do Rydzyka jesteście pierwsi, Beata Szydło, Mariusz Błaszczak, a gdy trzeba było okazać minimum przyzwoitości wobec Sebastiana Kościelnika to was nie było. Obłudnicy - podsumował Radosław Sikorski.