Kto jest winny temu, że o wygranej Andrzeja Dudy zadecydowało ledwie 400 tys. głosów, a sytuacja była nerwowa jeszcze przez kilka godzin po ogłoszeniu wyników exit poll w niedzielę? W otoczeniu prezydenta i w sztabie wyborczym powtarzają się głosy, że na finiszu kampanii mogła zaważyć decyzja ministra Pawła Muchy. To jego uznano winnym zamieszania z ujawnionym przez „Rzeczpospolitą” ułaskawieniem mężczyzny skazanego za czyn pedofilski. Przypomnijmy: wiceszef KPRP odpowiada za kwestie prezydenckich ułaskawień i to przez jego ręce przechodzą dokumenty.
– Gdy sprawa wyszła na jaw i Mucha zaczął ją tłumaczyć, dyskutowaliśmy jak załagodzić sytuację. Beata Szydło wpadła wtedy w furię. Podniesionym głosem mówiła o krzywdzie dziecka i kategorycznie domagała się konsekwencji dla winnego zamieszania – opowiada członek sztabu Dudy. Była premier, z pozycji kobiety i matki, miała też rugać innych członków sztabu, którzy nie zrozumieli powagi sytuacji. Ta była naprawdę poważna.
Nerwowo i nieprzyjemnie było też w czasie wieczoru wyborczego Andrzeja Dudy w Łowiczu. Kiedy w niedzielę wieczorem Duda ogłaszał swoje zwycięstwo, za kulisami wskazywano „winowajcę” tego zwycięstwo. - Pierwsze wyniki pokazywały wygraną o mniej niż 1 punkt procentowy i nic nie było pewne. Wśród ludzi z Pałacu panowało przekonanie, że nawet jeśli prezydent wygra, Mucha powinien podać się do dymisji, bo to on jest winny tej niepotrzebnej nerwówki – zdradza źródło „SE” z otoczenia prezydenta.
Andrzej Duda wkręcony przez Rosjan. Ujawniamy kulisy wielkiej wpadki