„Super Express”: - Według stanu pani wiedzy jaka wersja przyczyny katastrofy smoleńskiej jest najbardziej wiarygodna?
Beata Gosiewska: - Moim zdaniem najbardziej wiarygodne są badania niezależnych naukowców – czyli te, które są prezentowane na Konferencjach Smoleńskich. Ubolewam, że na poziomie czynników państwowych nie doszło do merytorycznego – niezależnego od bieżącej polityki – zbadania przyczyn tej katastrofy. My, rodziny ofiar, prosiliśmy o powołanie przez rząd niezależnego zespołu ekspertów. Tak się niestety nie stało.
- Państwo polskie miało się wycofać z badania katastrofy państwowego samolotu z przedstawicielami państwa na pokładzie?
- Absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Chodzi jedynie o to, że komisja Millera była całkowicie uzależniona od rządu, a to przecież zaniedbania strony rządowej, fakt, że wokół wizyty w Katyniu rząd prowadził polityczną grę, mogły doprowadzić do tragedii. Wiarygodność wyników badań tej komisji choćby z tego powodu jest zerowa. Nie sprowadzono do Polski wraku samolotu, czarnych skrzynek, nie wykonano w Polsce sekcji zwłok – wszystko to są dowody źródłowe, które mogły nas przybliżyć do poznania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nam nie chodzi o zemstę na kimś, ani o grę polityczną. Uważam, że państwo prawa – na które wszyscy płacimy nasze podatki – ma obowiązek wyjaśnić przyczyny tej katastrofy w sposób uczciwy. W kwietniu 2010 r. jeszcze wierzyłam, że państwo polskie sprosta temu zadaniu. Ale rząd przez cztery lata gra katastrofą oskarżając o niecne zamiary tych, którzy chcą poznać prawdę.
- Przy okazji kolejnej rocznicy wraca kwestia pomnika w Smoleńsku...
- Przypominam, że teren, na którym doszło do katastrofy nie został przeszukany tak dokładnie, jak przekonywała pani Ewa Kopacz. Tam pozostały szczątki ludzkie i szczątki samolotu. Rząd znowu sugeruje, że już zaraz zbuduje pomnik. Uważam to za koszmarne nadużycie – jak przecież wiemy, Rosjanie nie zgadzają się na przekazanie tego terenu pod budowę monumentu. Ta sytuacja zresztą wyraźnie pokazuje złą wolę Rosji. Rosjanie tuż po katastrofie lali krokodyle łzy, ale to było bardzo nieszczere. Poza tym ten teren – zanim się tam wykopie głęboki na półtora metra dół i zaleje się go betonem – najpierw trzeba solidnie przeszukać. Dyskusja o pomniku inicjowana przez rząd to tylko zabieg PR-owski. Przypominam, że w ubiegłym roku ostatnia poprawka wniesiona przez szefa senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych przewidywała trzy miliony złotych na budowę pomnika, a w tym roku już tylko trzysta tysięcy. Na moje pytanie, co się stało z tamtymi trzema milionami, nikt mi nie udzielił odpowiedzi...
Rozmawiał Paweł Lickiewicz
Beata Gosiewska
Senator Prawa i Sprawiedliwości