"Super Express": - Na czym polegają błędy zawarte w rosyjskich materiałach z sekcji zwłok?
Beata Gosiewska: - Po przejrzeniu tych dokumentów zastanawiałam się, czy zawarty w nich opis dotyczy mojego męża. Miałam wrażenie, że napisał to i wydrukował ktoś, mając jedynie podstawową wiedzę medyczną. Albo jakby były żądania ze strony polskiej, żeby ktoś po pół roku napisał te dokumenty i wystawił na nich datę 11.04.2010. Tam się nie zgadzają podstawowe dane typu waga, wzrost, kolor oczu. Podobnie jest w przypadku innych rodzin. Niektóre z nich stwierdziły, że nie było sekcji zwłok, a jest z nich dokumentacja. To wielki skandal. Tymczasem prokuratura prosi, żeby o tym nie mówić publicznie.
Patrz też: Rafał Rogalski: Sekcje zwłok ofiar SMOLEŃSKA mogły być sfałszowane, Tuska można oskarżać o zdradę
- Jak pani ocenia postawę polskiej prokuratury w tej sprawie?
- Polski rząd i polska prokuratura od samego początku nas okłamuje. Jesteśmy zszokowani tym, że prokuratorzy wypowiadają się kategorycznie, nie mając dostępu do podstawowych dokumentów i dowodów. Mam wrażenie, że działają na naszą szkodę. Zapewnienia prokuratora Seremeta, że współpraca ze stroną rosyjską układa się wzorowo, odbieram, jakby mi się śmiano w twarz. Podam przykład. Dostaję z prokuratury kopertę za potwierdzeniem odbioru i biegnę na pocztę, a w niej jest 25 postanowień w sprawie powołania tłumacza przysięgłego. Zero konkretów. Po co mi prokurator przysyła takie dokumenty? Można oszukać ludzi, którzy nie są zorientowani w sprawie, ale nie nas.
- Prokuratura zaoferowała pani jakąś pomoc?
- Nie. Żadnej pomocy. Prokuratorzy i referenci ze zdziwieniem wysłuchali moich wątpliwości. Powiedzieli, że dokumenty będą oglądać eksperci. Pytam więc - na jakiej podstawie? Skąd jacyś eksperci mogą wiedzieć, ile ważył mój mąż? Zresztą te dokumenty są kompletnie niewiarygodne. Tak naprawdę wiem tylko tyle, że mój mąż nie żyje. Ale jeśli chodzi o okoliczności, w jakich zginął - tu przez cały rok nie ma żadnego postępu.
- Jakie kroki planuje pani teraz przedsięwziąć?
- Złożyłam w lipcu jeden wniosek o ekshumację, drugi dwa miesiące później. Ale oczywiście chciałabym, aby polska prokuratura dysponowała wiarygodnymi dokumentami i nie było potrzeby ekshumacji. Niestety, rozmawiając z rodzinami, mam podejrzenia, że dokumenty medyczne mogły być fałszowane, a niektóre ciała mogły być okaleczane. Bo jeśli mundury mają pozrywane orzełki, guziki i pagony...
Beata Gosiewska
Wdowa po Przemysławie Gosiewskim