Kiedyś sam Błaszczak był wielkim krytykiem nadużywania przez wybrańców narodu uprawnień. Skrupulatnie wyliczał rządzącej PO wszelkie wpadki. A teraz? Wtorkowy wieczór, warszawska "Kinoteka". Na premierę filmu "Wyklęty" opowiadającego o losach Żołnierzy Niezłomnych zjeżdżają gwiazdy i oficjele. Wśród nich prezydent Andrzej Duda (45 l.) czy piosenkarka Doda (33 l.). Był i szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, który wraz z synami pod stołeczne kino przyjechał rządową limuzyną. Nie ulega wątpliwości - było to iście dostojne wejście, pasujące jak ulał do majestatu pana ministra. A po seansie samochód oczywiście czekał na familię Błaszczaków. Drzwi auta otworzył im funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu. Czy to aby na pewno nie przesada? Błaszczak twierdzi, że nie. Zapytaliśmy polityka o to, dlaczego zawiózł dzieci do kina rządowym samochodem.
- Nie przyjadę na rowerze przecież. Prywatnym samochodem miałem przyjechać? Na piechotę przyjść? Byłem zaproszony jako minister. Udział w premierze to jest również mój obowiązek. To nie były wakacje, na urlop jeżdżę prywatnym autem - tłumaczy nam Błaszczak. - Byłem zaproszony z osobami towarzyszącymi, zabrałem swoich synów. Oni mi towarzyszyli, a żona została w domu. Podkreślam, że to nie było spotkanie prywatne. Zabrałem synów na ten film, bo to ważna produkcja o charakterze edukacyjnym. W moim przekonaniu nie doszło do nadużycia - dodaje pan minister. Ciekawe, jak by skomentował tę wizytę, gdyby na jego miejscu był polityk PO?
Zobacz: List Owsiaka do Radziwiłła: Rząd popełnia ZBRODNIĘ na POLSKICH DZIECIACH
Moda dla kobiet bez przepłacania! Sprawdź wszystkie rabaty i promocje na ORSAY rabaty.