"Super Express": - Jak wygląda proces modernizacji polskiej armii. Czy nie zabraknie na ten cel pieniędzy?
Bartosz Kownacki: - W 2016 roku, jak nigdy wcześniej, wydaliśmy całość wydatków z budżetu na obronność. Wszystko wskazuje na to, że w 2017 roku wydamy całość wydatków. W tym okresie przeznaczyliśmy ponad 17 mld zł na modernizację polskiej armii. Nie można było zrobić więcej, bo więcej pieniędzy w budżecie nie ma. Nigdy wcześniej tak nie było. Jeżeli ktoś całość środków wydaje, to nie można mówić, że modernizacja armii nie następuje. W ramach możliwości budżetu państwa polskiego modernizacja armii jest realizowana. Mam nadzieję, że te możliwości będą zwiększały się co roku, bo przyjmujemy nową ustawę o zwiększonych wydatkach na obronność.
- Czy proces modernizacji przebiega zgodnie z planem?
- Zrealizowaliśmy wiele projektów, które podpisaliśmy, bądź kontynuując prace poprzedników, bądź naprawiając pracę poprzedników. Chociażby moździerze Rak - to była rzecz zapóźniona, gdzie był ogromny problem z amunicją. To były rakiety znane z tego, że nie miały czym strzelać. Teraz mamy amunicję dostosowaną i już kończymy prace nad amunicją o daleko większym zasięgu. One zostały wprowadzone na wyposażenie polskiej armii dwa miesiące temu. Kolejną sprawą zapóźnioną są mosty Daglezja (red. - mosty samobieżne na podwoziu kołowym), które były wadliwe. Korzystając z doświadczenia naukowców, poprawiliśmy je i one już są na wyposażeniu polskiej armii. Spowolniona była też sprawa armatohaubic Krab. My to sfinalizowaliśmy. Część Krabów tydzień temu już trafiła na wyposażenie polskiej armii. To pokazuje, że naprawdę duże programy są realizowane, opierając się na polskim przemyśle. Nie jest tak, że polska armia jest zapomniana. Taka była być może przez te ostatnich 25 lat, bo się w nią tak nie inwestowało. Uważano, że obronność nie jest taka ważna, bo jesteśmy w NATO, w Unii Europejskiej i nic nam nie grozi. To naprawdę się zmieniło i mam nadzieję, że taka skuteczność wydawania pieniędzy na obronność będzie również w następnych latach, bo jest sporo programów, które należy zrealizować.
- Jakie ważne inwestycje są planowane na najbliższy czas?
- Jedne decyzje zostały podjęte i są zrealizowane, kolejne muszą zapaść, np. kwestia programu Wisła (red. - system obrony przeciwlotniczej). Liczę, że pierwsza część tego projektu, czyli umowa na dwie pierwsze baterie, będzie podpisana na przełomie 2017 i 2018 roku. Mam nadzieję, że tam jakichś dramatycznych opóźnień nie będzie. To ogromny kontrakt na docelową kwotę około 30 mld zł. Nie realizuje się tego w tydzień, to wymaga czasu i bardzo dokładnego przygotowania. Zrealizowany musi być też program Homar (red. - wyrzutnie rakiet dalekiego zasięgu), który ma kilkanaście lat opóźnienia. Już nikt nie wierzył, że ten projekt uda się zrealizować. Tymczasem podjęliśmy decyzję, wybraliśmy amerykańskiego partnera do produkcji i będzie szansa, by w tym roku ten program zrealizować. Jest jeszcze kwestia rozstrzygnięcia sprawy Mustanga. Samochodów ciężarowo-osobowych wysokiej mobilności, które są potrzebne polskiej armii. Tutaj postępowanie jest otwarte. Pierwsze postępowanie musimy powtórzyć, bo wówczas zgłosiła się tylko jedna grupa PGZ i podana przez nią kwota była zbyt wysoka i nieakceptowalna. Więc postępowanie trzeba było powtórzyć, bo racjonalnie wydajemy pieniądze. Liczę, że teraz to postępowanie zakończy się pozytywnie.
- A co ze śmigłowcami i okrętami podwodnymi dla polskiej armii?
- Ważna jest też kwestia śmigłowców uderzeniowych. Równolegle prowadzimy rozmowy z firmami Leonardo i Boeing. Po zakończeniu przetargu na śmigłowce dla wojsk specjalnych będzie kolej na śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych. Choć w polskiej armii jest blisko 200 śmigłowców, więc to nie jest tak, że to jest sprawa najpilniejsza, bo one mają resursy do 2035 roku. A okręty podwodne za rok wyjdą z użytku. W najbliższych tygodniach, miesiącach, chcemy podjąć decyzję o partnerze do budowy okrętów podwodnych. I to jest jeden z programów, który jest opóźniony i nie jest opóźniony z naszej winy. Jeżeli ktoś wie, ile trwa budowa okrętu podwodnego, to wie, kiedy powinna zapaść decyzja w tej sprawie. Budowa okrętu podwodnego trwa 5-6 lat. To jest taki realny termin. W 2018 roku pierwsze okręty typu Kobben wychodzą z użytkowania. Więc jeżeli od 2018 roku odejmiemy sześć lat, to umowa powinna być podpisana w 2012 roku. Ja nie wiem, dlaczego poprzednicy tego nie zrobili. My musieliśmy usiąść do tego projektu, który był w powijakach, przeanalizować go. My widzimy ten projekt jako trzy okręty z możliwością na cztery. Koszty trzech okrętów to około 10 mld zł i chcemy, aby jak największa część tej kwoty została w polskich stoczniach.
Sanktuarium Wojska Polskiego - nowy pomysł Macierewicza
Nowy pomysł Antoniego Macierewicza: Strzelnica w każdym powiecie!
Powstała nowa spółka. QBiTT będzie podlegać Antoniemu Macierewiczowi