W pełnym przekleństw nagraniu rozmowy Sienkiewicza z Markiem Belką prezes NBP przekonywał, że może pomóc PO wygrać wybory, jeśli dojdzie do korzystnych dla niego zmian w ustawie o banku centralnym, a minister finansów zostanie odwołany.
Według naszych informacji po ujawnieniu taśm Bartłomiej Sienkiewicz zdecydował, że poda się do dymisji. Pismo zawiózł do premiera. Donald Tusk odmówił przyjęcia dymisji. - Sienkiewicz usłyszał, że najpierw trzeba wyjaśnić sprawę - mówi nam osoba z Platformy Obywatelskiej.
Zobacz: Nowe taśmy Wprost: "Cała ambasada na Kubie dwoi sie, by zdobyć cygara dla Tuska"
Oficjalnie Tusk od początku mówił, że nie ma powodów do odwoływania ministrów. - Nie będę wyciągał konsekwencji wobec polityków, których jedynym grzechem jest niecenzuralna wypowiedź w czasie poufnej rozmowy. Osoby, które zorganizowały podsłuchy, nie będę dyktować rządowi, co ma robić - oświadczył premier na konferencji.
O tym, że Sienkiewicz chciał odejść z rządu, premier powiedział posłom Platformy Obywatelskiej na poniedziałkowym posiedzeniu klubu parlamentarnego. Oświadczył także, że dymisja ministra nie jest wykluczona. Bardzo wyraźnie podkreślił też, że to koniec wszelkiej współpracy ze Sławomirem Nowakiem (40 l.). - Donald Tusk wyznał, że dawno na nikim się tak nie zawiódł - dodaje osoba z PO.
Dzisiaj Sejm ma się zająć aferą taśmową. Premier ma podzielić się z posłami wiedzą na temat nagrywania i podsłuchiwania ministrów oraz biznesmenów.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail