Tadeusz Płużański

i

Autor: ANDRZEJ LANGE Tadeusz Płużański

Wstrząsająca historia

Barbarzyństwo! Tak komuniści traktowali żony bohaterów - pisze Tadeusz Płużański

2023-05-20 5:28

„Dlatego więc piszę niniejszą petycję, By sumą kar wszystkich – mnie tylko karano, Bo choćby mi przyszło postradać me życie – Tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę” - tak rtm Witold Pilecki pisał do swojego oprawcy płk Józefa Różańskiego jako więzień katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie (14 maja 1947 r.). Prośba rotmistrza nie została spełniona. Żony głównych oskarżonych - Stanisława Płużańska i Helena Sieradzka komunistyczni oprawcy skazali w procesach odpryskowych - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Tadeusz Płużański.

By mnie tylko karano

„Dlatego więc piszę niniejszą petycję, By sumą kar wszystkich – mnie tylko karano, Bo choćby mi przyszło postradać me życie – Tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę” - tak rtm Witold Pilecki pisał do swojego oprawcy płk Józefa Różańskiego jako więzień katowni przy ul. Rakowieckiej w Warszawie (14 maja 1947 r.). Prośba rotmistrza nie została spełniona. Żony głównych oskarżonych - Stanisława Płużańska i Helena Sieradzka komunistyczni oprawcy skazali w procesach odpryskowych.

Maria Szelągowska dostała karę śmierci w centralnym procesie „grupy szpiegowskiej Pileckiego” 15 marca 1948 r. przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. W lipcu 1955 r. Tadeusz Płużański (mój Ojciec), w piśmie z więzienia we Wronkach (gdzie odbywał karę dożywocia) do Rady Państwa PRL, ujawnił szczegóły śledztwa: „Bito mnie. Czekało mnie coś gorszego. Ówczesny kierownik Wydziału Śledczego MBP płk J. Różański oświadczył mi, że oficerowie śledczy nie będą się ze mną „szarpali”, gdy mogą wybić z kogo innego to, co im jest potrzebne. Nie była to czcza pogróżka. W stosunku do żony mojej zastosowano system maltretowania, zalewania potokiem rynsztokowych wymysłów, deptania jej godności kobiecej. Szantażowano ją, że jeżeli nie podpisze wszystkiego, co podsuwają jej do podpisu, ja zostanę rozstrzelany. Była w ciąży. Spowodowano poronienie, które pociągnęło za sobą krwotoki [poronienie przeżyła w karcerze i nie udzielono jej żadnej pomocy lekarskiej]. Doprowadzono ją do stanu krańcowego wyczerpania fizycznego i nerwowego, w którym traciła świadomość, bredziła, krzyczała, przerażona jakimiś zjawami”.

Helena i Makary Sieradzcy brali udział w powstaniu warszawskim, w którym stracili 16-letniego syna Jana. Odbywając powojenne wyroki, na wolności pozostawał ich 14-letni syn Ignacy (po aresztowaniu rodziców wyrzucony z mieszkania i pozbawiony środków do życia).

Z więzienia w Fordonie 20 stycznia 1952 r. Helena pisała: „Kochany syneczku, sprawia mi radość każdy list do Ciebie, a zwłaszcza taki, w którym dowiaduję się jak spędzasz czas, jak się uczysz, żeś zdrów, interesujesz się życiem intelektualnym – słowem jak kształtujesz swoją osobowość. To piękne. Ulegasz jednak pesymizmowi – pisząc, że już nie będzie nam dobrze, nawet gdy się zejdziemy razem. Ignasiu, będzie dobrze, będzie lepiej nawet, wszak zejdziemy się z pewnym doświadczeniem życiowym, bogatsi rozsądkiem, ułożymy sobie ładne spokojne życie – zobaczysz”.

Opinia naczelnika więzienia mokotowskiego Alojzego Grabickiego z 30 września 1948 r.: „Więźniarka Szelągowska Maria [Bierut zamienił jej karę na dożywocie] przez okres pobytu w tutejszym więzieniu zachowywała się źle. Przejawiała skłonności do buntowaniu innych więźniów, jak również do wywoływania zaburzeń pod celą. Karana dyscyplinarnie była za współudział w buncie 18 godzinami „karca”. Z paczek żywnościowych się zrzekła, solidaryzując się z innymi więźniarkami w celi”.

Nasi Partnerzy polecają