Barbara Włodarczyk: Dobrzy i źli Rosjanie

2013-05-10 4:00

Rosja to jest kopalnia tematów - mówi Barbara Włodarczyk.

Barbara Włodarczyk

i

Autor: Archiwum serwisu,

"Super Express": - Rozmawiamy w dniu najważniejszego święta w Rosji.

Barbara Włodarczyk: - Dzień Zwycięstwa. 80 proc. Rosjan uważa, że wygrana z Hitlerem to główny powód do ich dumy narodowej pokazujący, jak wielka jest Rosja...

- Dla młodych Rosjan też?

- Zdecydowanie tak. Znaczenie tego święta przetrwa. Młodzi reagują wobec weteranów naprawdę spontanicznie. Nie mówiąc o władzach, które dają im w tym dniu różne prezenty. Władze Murmańska sprezentowały im np. bezpłatne pogrzeby.

- W pani książce Rosja z początków pani pracy, a Rosja dziś to dwa różne kraje. Co się zmieniło?

- Sporo. To już inna Rosja. Kiedy zaczynałam, władza przechodziła z Jelcyna na Putina. Zbiegło się to ze wzrostem cen ropy i gazu, co dało dość gwałtowną poprawę poziomu życia. Zaczęto wypłacać na czas emerytury. Zmieniło się jednak coś więcej. Po okresie samobiczowania się Rosjan Putin powiedział: "stop". I zaczęło się wbijanie w dumę narodową. To się podobało. To nie jest jednak książka o Rosji, tylko o ludziach...

- Co lepiej pokazuje prawdziwą Rosję niż relacje z wydarzeń politycznych.

- Rosja to kopalnia tematów. Pokazuję, jak żartują sami Rosjanie, "dobrych i złych Rosjan". Dobry to taki, który "ma dobry samochód, dobre mieszkanie, dobre pieniądze i dobrą żonę". Zły to odwrotność. Pokazuję milionerów i bezdomnych. Dziewczyny, które uczą się w Moskwie "jak poderwać milionera", i dziewczyny z Kaukazu, którym rodzice aranżują małżeństwa bądź są porywane przez przyszłego męża. Neofaszystów, ale też milionera, który miał posiadłości w USA i Francji, ale rzucił wszystko, mieszka na wsi i hoduje kozy. Odmawia posyłania dzieci do szkoły, bo to "burdel". Pokazuję największy dom starców, w którym widziałam 600 osób pijanych naraz...

- Oraz Rosję robioną na pokaz dla władz, jak wioskę, z której pochodzi dziadek Miedwiediewa.

- Przed wizytą prezydenta wyremontowano bądź zbudowano tam wszystko. Jest przychodnia z aparaturą USG, choć nie ma osoby do jej obsługi. Biblioteka z samymi nowymi książkami. Szybszy niż w Moskwie Internet, choć mieszkańcy go nie używają. Te pokazówki to tradycja Rosji. Przed wizytą Putina w jednym ze szpitali usunięto chorych i zastąpiono ich przebranym za pacjentów personelem medycznym, który wiedział, co mówić. Putin był zachwycony, ale później wszystko wyszło na jaw.

Barbara Włodarczyk

Dziennikarka TVP, autorka serii "Szerokie tory"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki