"Super Express": - Panie pośle, złożył pan niedawno do Ministerstwa Finansów interpelację w sprawie przywilejów, jakie przysługują bankom. Chce pan ich zniesienia?
Jarosław Stawiarski: - Nie. Uważam jednak, że prawo powinno być równe dla wszystkich i nie widzę powodu, by banki były pod szczególną ochroną, podczas gdy inne podmioty muszą radzić sobie same z kryzysem. Te same prawa powinny mieć wszystkie instytucje finansowe. Jeśli Ministerstwo Finansów wskaże znaczne straty budżetu państwa, wtedy wymienione przywileje banków powinny być zlikwidowane. Rząd oszczędza, ograniczając np. akcję Szklanka Mleka i przeznaczając na ten cel o ponad 100 mln zł mniej niż w poprzednim roku szkolnym czy likwidując wielu osobom dostęp do opieki medycznej na dotychczasowych zasadach. I w tym samym czasie pozostawia ulgi komercyjnym firmom.
- Na czym polegają te przywileje?
- Niektóre kategorie przychodów nie są traktowane jako przychody podatkowe wyłącznie dla banków. Podobnie jest w przypadku niektórych rezerw. Banki, w o wiele szerszym zakresie niż inni podatnicy mogą zaliczać do kosztów uzyskania przychodów rezerwy tworzone na pokrycie wierzytelności. Tworzona przez banki rezerwa na ryzyko ogólne stanowi dla banków koszt uzyskania przychodów. Także niektóre umorzone przez banki kredyty mogą stanowić dla banków koszt uzyskania przychodów. Banki mogą odliczać od dochodu część pożyczek umorzonych w programie restrukturyzacji. Dodatkowo niektóre kategorie dochodów osiąganych przez banki są zwolnione od podatku dochodowego. Banki mogą w wyjątkowo szybki i prosty sposób egzekwować swoje należności od klientów. Każdy dokument wysyłany z banku ma charakter urzędowy. Gdy ktoś zalega ze spłatą kredytu, bank musi wpłacić tylko 50 zł sądowi za klauzulę wykonywalności. Gdy zwykły obywatel lub np. SKOK chce odzyskać swoje pieniądze od niepłacącego dłużnika, musi iść do sądu i wpłacić 5 proc. żądanej kwoty, która jest oczywiście dużo wyższa niż 50 zł.
- Na całym świecie w obliczu kryzysu państwa pomagały bankom, by ratować całą gospodarkę.
- Tak, ale w przypadku Polski pojawia się także pytanie, czy udogodnienia podatkowe banków nie stanowią pomocy publicznej niezgodnej z art. 87 Traktatu UE i czy w związku z tym nie może dojść do sytuacji, w której Unia zażąda od nas zwrotu pieniędzy - tak jak w przypadku stoczni. Różne instytucje finansowe mają różnych klientów. W różny sposób odpowiadają na wyzwania rynku, ale żadna nie powinna być uprzywilejowana. Chodzi mi o zrównanie praw. Jeżeli bank może odzyskać swoje należności za 50 zł, to i firmy, i SKOK-i, i osoby prywatne powinny mieć również taką możliwość. Podobno w Polsce nie ma już kryzysu, więc może zamiast pomagać bankom, państwo przeznaczyłoby te pieniądze np. na ratowanie służby zdrowia i pomoc tym, którzy znaleźli się w skrajnej nędzy?
Jarosław Stawiarski
Poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Finansów Publicznych Sejmu RP