Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Zandberg bez litości dla Morawieckiego!

Bankier-milioner nie wie, jak żyją Polacy - pisze Adrian Zandberg

2023-09-09 5:29

Trudno oczekiwać, by bankier-milioner wiedział, jak żyją Polacy. Ale dla prawicy takie wpadki będą coraz bardziej kosztowne. Pisowcy zdobyli władzę, bo byli swojscy. Dziś po tamtym PiS-ie nie ma śladu. Została oderwana elita, utrzymująca się przy władzy straszeniem i tępą propagandą. A na tym paliwie nie da się daleko dojechać - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Adrian Zandnerg

Morawiecki i PiS: oderwani od rzeczywistości

Stara mądrość mówi, że premiera trzeba raz na jakiś czas wymieniać. Inaczej władza traci kontakt z realiami, w których żyje większość społeczeństwa. Dzieje się tak nie z winy konkretnego polityka, ale z przyczyn całkiem prozaicznych. Premier jest obsługiwany 24 godziny na dobę, spotyka się głównie z najbliższymi współpracownikami, a przeciętnego Kowalskiego spotyka głównie na wiecach wyborczych. Nic dziwnego, że po paru latach takiego życia po prostu traci kontakt z realem. Widać to dobrze w kampanii wyborczej, w której szef rządu mówi do ludzi częściej i więcej, niż zwykle. Kampania jeszcze się na dobre nie rozkręciła, a Morawiecki już zdążył "błysnąć" dwukrotnie. Najpierw premier uczcił początek roku szkolnego, wrzucając do internetu szkolne zdjęcie swojej córki. W ten sposób opinia publiczna dowiedziała się, że człowiek odpowiedzialny za szkoły publiczne sam wysłał dziecko do drogiej placówki prywatnej. Jest to w sumie dosyć druzgocąca samokrytyka. Pisowcy od lat głodzili szkolnictwo. Doprowadzili do tego, że część z nauczycieli dostaje wynagrodzenie w okolicach płacy minimalnej. Jednym zdjęciem premier pokazał, dlaczego prawicy to nie obchodzi. Bo władzę stać na szkoły prywatne. Dziennikarze skupili się na tym, że szef rządu ma nieudolnych PRowców. Być może. To, że samemu Morawieckiemu nie przyszło do głowy, jaki sygnał wysyła światu, jest jednak znaczące. Chwilę później premier wystąpił na tle typowego osiedla, jednego z tych, na których mieszka olbrzymia część Polaków. I z właściwym sobie urokiem zasugerował milionom "drogich rodaków", że żyją w "gorszych dzielnicach". Że mieszkanie w bloku to niemal slumsy, Polska B. Morawiecki żyje w willi na zamkniętym osiedlu. Po mieście przemieszcza się limuzyną. Nie namawiam go na spacer po Warszawie. Domyślam się, że nie chce usłyszeć od ludzi paru cierpkich słów. Ale nawet tyle nie potrzeba, żeby zorientować się w realiach. Wystarczy przewertować ogłoszenia z działu "nieruchomości". Mieszkania na osiedlach z wielkiej płyty - zielonych, dobrze rozplanowanych przestrzennie, z dobrą infrastrukturą - sprzedają się jak świeże bułeczki. Bo żyje się na nich wygodniej, niż w ustawionych na gęsto blokach prywatnych deweloperów. Wbrew temu, co się panu premierowi wydaje, wielka płyta to nie slumsy. Spółdzielnie regularnie przeprowadzają remonty i dbają o przestrzeń wspólną. Kolejne pieniądze na termoizolację oczywiście się przydadzą, choć na początek rząd mógłby w końcu sięgnąć po te, które od 850 dni czekają bezczynnie w Brukseli. Dwie wpadki Morawieckiego można by skwitować wzruszeniem ramion. W sumie trudno oczekiwać, by bankier-milioner wiedział, jak żyją Polacy. Ale dla prawicy takie wpadki będą coraz bardziej kosztowne. Pisowcy zdobyli władzę, bo byli swojscy. Dziś po tamtym PiS-ie nie ma śladu. Została oderwana elita, utrzymująca się przy władzy straszeniem i tępą propagandą. A na tym paliwie nie da się daleko dojechać.