Chodzi o stosunkowo mało znany organ, jakim jest Kolegium NIK. W jego skład wchodzą: prezes NIK, wiceprezesi, dyrektor generalny Izby oraz 14 członków. Tych ostatnich powołuje - na wniosek prezesa NIK - marszałek Sejmu. Potrzebne jest zatem porozumienie, między Banasiem a Elżbietą Witek. I tu zaczyna się problem.
Jak opisuje Rzeczpospolita, podczas kwietniowego posiedzenia sejmowej Komisji do spraw Kontroli Państwowej, która miała zaopiniować kandydatury Marii Smereczyńskiej i prof. Izabeli Zawiślińskiej, posłowie usłyszeli, że Marian Banaś wycofuje zgłoszenie Zawiślińskiej. Wywiązał się spór prawny między NIK a Biurem Analiz Sejmowych. NIK - zdaniem Rzeczpospolitej - twierdził, że może wycofać poparcie, Kancelaria Sejmu była zdania przeciwnego. Ostatecznie, marszałek Elżbieta Witek zatwierdziła obie kandydatury.
Spór dotyczy większości w Kolegium, które może głosować przeciwko prezesowi i jego działaniom, a zdaniem Rzeczpospolitej - takie sytuacje miewają teraz miejsce. Obecnie Kolegium liczy 13 członków, a w myśl ustawy o NIK, powinno ich być 19. Jeśli PiS przeforsowałoby większą liczbę członków, którzy byliby bardziej ulegli wobec partii rządzącej, to działania prezesa NIK np. w sprawie kontroli finansowych w ministerstwach mogłyby zostać zablokowane.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup gazetę