"Super Express": - Rząd planuje przeniesienie nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej do Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Jak pan ocenia ten pomysł?
Marek Balicki: - Nie najlepiej.
- Dlaczego?
- Nocna i lekarska pomoc medyczna jest elementem Podstawowej Opieki Zdrowotnej, a nie szpitalnej, jaką jest SOR. Powinna być świadczona poza szpitalem. Przeniesienie jej do szpitali może spowodować jeszcze większy napór na placówki. Szczególnie w dużych miastach może być z tym problem.
- Ministerstwo argumentuje, że ma być lepiej i szybciej. W jaki sposób?
- No właśnie problem polega na tym, że tego nie przedstawiono. Nocna pomoc w niektórych szpitalach faktycznie już była, na przykład w Szpitalu Bielańskim w Warszawie, gdzie sam szpital to wymyślił, żeby odciążyć SOR. Ruch ministerstwa idzie jednak w kierunku większego obciążenia SOR, a to ogromne ryzyko.
- Jak w praktyce to będzie wyglądać z perspektywy pacjenta?
- To dopiero zobaczymy.
- Likwidacja nocnej i świątecznej opieki zaskakuje tym bardziej, że przecież rząd chwalił się ostatnio zwiększeniem budżetu dla NFZ?
- Uściślijmy - nikt nie mówi o likwidacji czy ograniczeniu nocnej opieki lekarskiej, ona nadal będzie, z tym że zamiast w przychodniach, jak do tej pory, będzie ona świadczona w szpitalach.
- Skąd w takim razie obawy związane ze zmianami?
- Proszę zwrócić uwagę, że już teraz na oddziałach ratunkowych szpitali w dużych miastach są ogromne kolejki, lekarze są obciążeni. I raczej prace powinny iść w kierunku odciążenia SOR-ów. Tu idzie to w kierunku odwrotnym. Jak wspomniałem - w dużych miastach, gdzie te kolejki i obciążenia są duże, może być to poważny problem. Ale jak to wszystko wyjdzie, zobaczymy.
Zobacz także: Janusz Korwin-Mikke: Jak nie walczyć z nepotyzmem?