"Super Express": - Porozumienie rządu ze związkowcami podpisane. Niektórzy zarzucają premier Ewie Kopacz, że niepotrzebnie ustąpiła górnikom. Mają rację?
Janusz Steinhoff: - Nie. Jeżeli ktoś, jak teraz strona rządowa, przyznaje się do błędów, to należy to ocenić tylko pozytywnie. Program rządowy dla kopalń został źle zaprezentowany, źle i w ostatniej chwili przygotowany, nie był przemyślany. Brak jakichkolwiek konsultacji z partnerami społecznymi wzbudził słuszny gniew, i to zarówno związkowców, jak i samorządowców. Wszystko to spowodowało akcje protestacyjne i pogotowie strajkowe. Stąd też sam fakt porozumienia oceniam pozytywnie. Polemizowałbym za to z merytoryczną zawartością programu, który w negocjacjach się wyłonił.
- Dlaczego?
- Krytycznie oceniam choćby pomysł powołania nowej Kompanii Węglowej, gdzie udziały miałyby objąć Węglokoks i spółki energetyczne. To tworzenie nowego bytu, który będzie od początku obciążony grzechem pierworodnym trudności w zarządzaniu. Osobiście opowiadam się za inkorporacją już zrestrukturyzowanych i rentownych kopalń do spółek elektroenergetycznych. Mamy dobre doświadczenia ze spółką Tauron Wydobycie. W strukturze Tauronu są dwie kopalnie - Sobieski i Janina, to bardzo dobrze funkcjonuje. Nie widzę powodu, by dobrych rozwiązań nie skopiować dla pozostałych podmiotów.
- Rząd jako sukces przedstawia program dobrowolnych odejść. Ma rację?
- Nie, bo program dobrowolnych odejść obejmuje jedynie górników zatrudnionych tylko w czterech kopalniach, które przekazane zostaną do spółki restrukturyzacyjnej. Zdecydowanie bardziej zasadne byłoby sięgnięcie do rozwiązań z czasów rządu Jerzego Buzka, czyli programem dobrowolnych odejść objąć wszystkie zakłady.
Zobacz: Rząd UKRYWA coś przed górnikami? Plan naprawczy polskich kopalni to amerykańskie dzieło?
- W czym akurat tamto rozwiązanie miałoby być lepsze?
- Wtedy na miejsce górnika, który chciał odejść z kopalni, która ma przed sobą przyszłość, mógł przyjść górnik, który nie widział dla siebie miejsca poza branżą, a pracował w kopalni, która musiała być zlikwidowana, z uwagi na przykład na kończące się złoże. Uważam, że również teraz pakietem socjalnym objąć należy wszystkich górników z Kompanii Węglowej.
- A może dobrym pomysłem byłaby likwidacja górniczych przywilejów?
- Stereotyp o górniczych przywilejach krąży w środowisku dziennikarskim. Absolutnie się z nim nie zgadzam. Apanaże górników, biorąc pod uwagę związane z tą pracą niebezpieczeństwo i uciążliwość, nie są wygórowane. Gdy w państwowym przedsiębiorstwie Porty Lotnicze redukowano zatrudnienie, okazało się, że średnia płaca wynosi tam 9,5 tysiąca złotych, a zwalniani pracownicy otrzymali odprawy w wysokości 48 pensji. Górnicy nie zarabiają tak dużo. Zaś te tzw. przywileje należy włączyć do podstawowej płacy. Poprawić natomiast należy organizację pracy. Kopalnia musi być dochodowa i mieć przed sobą przyszłość. Niestety, popełniono błąd w nadzorze. Gdy wiele miesięcy temu strony rządowa i związkowa wychodziły ze wspólnych spotkań we wspaniałym humorze, ostrzegałem, że mamy do czynienia z balem na "Titanicu". Mówiono o jakichś Polskich Składach Węgla i innych trzeciorzędnych sprawach. Tymczasem skupić się należy na rzeczywistych problemach. Mamy do czynienia z zapaścią w Kompanii Węglowej, o skali niespotykanej po 1989 roku. Spółka jest na krawędzi upadłości. Potrzebne są tam szybkie decyzje.
- Pozytywnym przykładem może być kopalnia Silesia. Miała zostać zamknięta, górnicy wzięli tam sprawy w swoje ręce, teraz kopalnia ta nie tylko działa, ale przynosi zyski.
- Kopalnia Silesia pozostawała w strukturze Kompanii Węglowej, która nie miała pieniędzy na inwestycje. Związkowcy wynajęli firmę konsultingową, która sporządziła biznesplan, następnie znaleźli inwestora, który wyłożył prawie miliard złotych na inwestycje. Teraz ta kopalnia przyjęła dodatkowo prawie tysiąc osób do pracy. Wydajność i organizacja pracy są lepsze niż w Kompanii Węglowej.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail