"Super Express": - W dolnośląskiej gminie Długołęki rodzice, którzy chcieli zapisać swoje dzieci do gminnego żłobka, spędzili cały weekend w kolejce do złożenia dokumentów. Przypomniało to wszystkim, że z opieką żłobkową nie jest w Polsce najlepiej.
Dr Rafał Bakalarczyk: - Nie najlepiej to dość delikatne określenie tego, z czym mamy do czynienia. I to nie od wczoraj. Z problemem dostępności do publicznej opieki żłobkowej zmagamy się od wielu lat. Co prawda w czasach rządów PO-PSL sytuacja zaczęła się poprawiać, bo w 2011 r. zmieniono korzystnie prawo, a niebawem ruszył rządowy Maluch służący doinwestowaniu z budżetu powstawania żłobków w gminach, ale punkt wyjścia był tak zły i tempo zmian na tyle wolne, że wciąż dostęp jest bardzo ograniczony.
- Statystyki zatrważają. Opieką żłobkową jest w Polsce objętych jedynie 9,2 proc. dzieci, choć według zaleceń Komisji Europejskiej powinno to być 33 proc. Od europejskich prymusów, czyli Duńczyków, dzieli nas przepaść. Tam 74 proc. dzieci chodzi do żłobków.
- Dodajmy, że tylko w 26 proc. gmin w Polsce są żłobki, a zatem ogromna część kraju jest poza infrastrukturą żłobkową. Słabo też przyjęły się alternatywne dla tych instytucji formy opieki - jak klubki dziecięce czy opiekunowie dzienni, które przewiduje ustawa o opiece nad dziećmi do lat trzech.
- A obecny rząd robi w sprawie opieki żłobkowej niewiele lub wręcz nie robi nic.
- Pod rządami PiS rozwój opieki żłobkowej wprawdzie nie ustał, ale jakby stracił dotychczasowe tempo. Za poprzedniej władzy z roku na rok rósł budżet programu, a w ostatnich latach zatrzymał się na dotychczasowym poziomie. Podczas wczorajszej konferencji prasowej minister Rafalska zapowiedziała, że rozważane jest zwiększenie środków na ten cel, ale z Funduszu Pracy. O ile wzrost nakładów byłby wskazany, nie wiem, czy Fundusz Pracy - służący dziś głównie walce z bezrobociem - powinien być obciążony jeszcze nowymi zadaniami. Chociaż instytucje opieki nad małym dzieckiem to również instrument sprzyjający podnoszeniu poziomu zatrudnienia, więc pewne racje stoją za tymi pomysłami.
- Niektórzy mówią, że PiS spoczął na laurach i jego polityka rodzinna ogranicza się jedynie do programu 500 plus.
- Rzeczywiście, w kwestii bezpośredniego wsparcia finansowego dla rodzin poprawiło się w ostatnich latach. Wciąż gorzej jest z dostępem do usług. O ile na program 500 plus budżet państwa wydaje rocznie ponad 20 mld zł, o tyle na program Maluch plus jedynie 150 mln zł. Reszta pieniędzy idzie z samorządów, a to zdecydowanie za mało, żeby zwiększyć dostępność do opieki żłobkowej. Dochodzimy tu do tego, o czym zawsze mówię.
- Mianowicie?
- Polityka społeczna, w tym polityka rodzinna, powinna w sposób zrównoważony kroczyć na dwóch nogach - bezpośrednich transferów pieniężnych oraz usług publicznych. Ta druga noga jest w Polsce istotnie krótsza, a po objęciu władzy przez PiS ta dysproporcja jeszcze się zwiększyła, czego można było się spodziewać, bo w programie wyborczym PiS w 2014 r. o żłobkach nie wspominano jako jednym z priorytetów polityki rodzinnej. Efekty tego widzimy.
Zobacz także: Jastrzębowski: Nic mnie z wami nie łączy! Nic!