Źródła nieźle poinformowane donosiły, że pan poseł Karski i jego przyjaciel, również z PiS, Łukasz Zbonikowski nie byli w czasie szarży przesadnie trzeźwi. O sam rajd niektórzy mają pretensje, inni nie, o nietrzeźwość też różnie, ale każdy ułan zgodzić się musi, że to, co stało się potem, było niehonorowe.
Ułani bowiem płacili za swoje ekstrawagancje, a Karski nie bardzo chciał. Władze cypryjskiego meleksu i hotelu na pewno nie poinformowałyby opinii o sprawie, gdyby panowie posłowie uiścili za szkody, które były efektem chwilowego szaleństwa. I wstydu by nie było. Panowie posłowie przyjęli jednak najgorszą z możliwych metod: idziemy w zaparte.
Tak się w tym zapamiętał Karol Karski, że opowiedział nawet bajkę o tym, jak go władze Cypru przepraszają za rzekome pomówienie, bo podobno w ogóle żadnej sprawy nie było. "Super Expressowi" zechciało się jednak bajkę Karskiego sprawdzić i wyszło, że to bajka (szczegóły na str. 7).
Kiepska powiastka, a morał dla wszystkich polityków dopowiadamy sami: nigdy nie okłamuj dziennikarzy i płać człowieku swoje rachunki! Wstydu oszczędź!