Braun przemawiał w Sejmie ws. finansów publicznych
- Jeśli dziś postrzegacie obecną sytuację, jako stan wyższej konieczności, który ma was rzekomo upoważniać do produkowania banknotów z coraz słabszym pokryciem i rabowania Polaków podatkiem inflacyjnym, to kiedy ten stan ustanie? Jakie warunki, na którym froncie wojennym, mają zostać spełnione, żebyście stwierdzili: "Czas wracać do normalności"? - spytał Grzegorz Braun podczas obrad w Sejmie, mówiąc o jawności i stanie finansów państwa polskiego.
Na reakcję wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Gosiewskiej nie trzeba było długo czekać. Związana z PiS Gosiewska zdecydowała się wyłączyć mikrofon Braunowi i poprosiła na mównicę kolejną osobę. Niezadowolony Grzegorz Braun odwrócił się w stronę prowadzącej obrady i nazwał jej zachowanie "prostackim". W odwecie Gosiewska spytała Brauna: A pan to modli się jeszcze po polsku, czy po rosyjsku?
Grzegorz Braun wyznał, jak reaguje na to, gdy mówią o nim jako o "ruskim agencie". Mocne!
Grzegorz Braun na tym nie poprzestał. Głośno wymienił m.in. jej imię i nazwisko, "bo może młodzież nie zanotowała". W odpowiedzi Gosiewska nazwała Brauna "największym chamem Rzeczypospolitej" i "ruską onucą".
Gosiewska o Braunie. "Cham"
- Pan poseł to cham - zakończyła Gosiewska, oddając głos posłance KO.