Posłowie Konfederacji Robert Winnicki i Grzegorz Braun w poniedziałek (13 grudnia) rano weszli do Ministerstwa Zdrowia z interwencją poselską. Po niej rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz oświadczył, że posłowie Konfederacji zachowali się skandalicznie. - Chociaż nie nazwałbym tego interwencją poselską. To było zachowanie obu panów posłów: pana posła Brauna i pana posła Winnickiego skandaliczne. Ja przeczytam może tylko ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora, art. 19: „W wykonywaniu mandatu poseł lub senator ma prawo, jeżeli nie narusza dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów”. Dzisiaj przynajmniej moje dobra osobiste zostały naruszone. Dzisiaj zostałem nazwany przez pana posła Brauna „bandytą” - powiedział Andrusiewicz.
Dodał, że nie robi na nim wrażenia, że akurat ten poseł go tak nazwał i nie będzie kierował sprawy na drogę sądową. - Ale uważam, że wszyscy gremialnie powinniśmy obłożyć takie osoby infamią, i na pewno zostanie wystosowane dzisiaj pismo do pani marszałek Sejmu w sprawie tego, co panowie posłowie robili tu w budynku, bo panowie posłowie biegali po wszystkich pokojach, zaglądali do wszystkich pracowników, jednocześnie krzycząc i siejąc wyzwiska, tak jak w kierunku mojej osoby. Na pewno na drodze postępowania takiego sejmowego my tego nie zostawimy - powiedział rzecznik resortu zdrowia.
Grzegorz Braun. Skandale i kontrowersyjne wypowiedzi posła Konfederacji. ZOBACZ GALERIĘ PONIŻEJ.
Posłowie Konfederacji tłumaczyli później, że powinno być tak, że podczas takiej interwencji minister lub jego zastępca przyjmuje posłów. Powoływali się przy tym na ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Podkreślali, że w poniedziałek tak się nie stało.
Winnicki powiedział, że z Braunem chcieli w MZ poruszyć m.in. kwestię „danych statystycznych, którymi manipuluje ministerstwo”. - Widzimy to nawet na stronach ministerstwa, gdzie pojawiają się i znikają pewne dane statystyczne, np. dotyczące tego, czy ktoś zmarł (z powodu Covid-19) z chorobami współistniejącymi czy bez tych chorób, danych dotyczących zgonów osób zaszczepionych i niezaszczepionych - mówił.
Według Brauna, w resorcie zdrowia nikt nie chciał rozmawiać z nim i z Winnickim, przywitali ich ochroniarze bez masek, wnętrza siedziby ministerstwa „przypominały opustoszałą dekorację filmową” i że nie wie, czy minister zdrowia był w budynku, bo widział, że „ktoś się zabarykadował przed nimi w gabinetach ministerialnych”, a zza drzwi „dochodziły szepty i szmery”. Dodał, że podczas ich wizyty w resorcie był „arogancki jak zawsze, zamaskowany jak gangster z czarnobiałego filmu rzecznik prasowy (MZ), który nie spieszył z informacją i asystował im raczej jak ktoś, kto reprezentował służbę ochrony czy inne służby”.