Tego typu afery jeszcze nie było. Do zdarzenia miało dojść w stajni położonej 200 metrów od krakowskiej willi Andrzeja i Agaty Dudów na osiedlu Górka Narodowa (TU ZOBACZYSZ, JAK URZĄDZIŁA SIĘ PARA PREZYDENCKA). Informator "Gazety Krakowskiej" powiedział dziennikarzom, co wydarzyło się pewnego pięknego dnia. Mężczyzna musiał być zszokowany. - Młoda blondynka i rosły mężczyzna szli drogą i przyglądali się zabudowaniom. W pewnym momencie weszli do stajni, w której jakiś mężczyzna karmił konie. "Proszę posprzątać kupę na drodze" - powiedział mężczyzna. Stajenny ponoć stanął jak wryty, bo zobaczył... że towarzyszy mu Kinga Duda, córka prezydenta RP" - relacjonuje źródło gazety. Mimo to spec od koni miał zachować zimną krew. - Chwilę, tylko nakarmię konie - odparł. To nie była dobra odpowiedź. Według informatora "Gazety Krakowskiej", mężczyzna towarzyszący Kindze Dudzie wyciągnął legitymację SOP i wydał jasny rozkaz. - Nie. Sprzątaj teraz! - miał powiedzieć funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa.
CZYTAJ TAKŻE: Beata Szydło w PIEKIELNIE trudnej sytuacji. Cała Polska CZEKA! Zachowały się DOWODY