Pierwszych demonstrantów już o godzinie 8 rano. Niektórzy z obecnych manifestowali swoje poparcie hasłami "Tusk nie zamknie nam ust". Równocześnie, na miejscu pojawiła się grupa osób związanych z KOD, która, jak podkreślali, nie przyszła prowokować, lecz "odkłamywać kłamstwo smoleńskie".
- My tu przychodzimy po to, żeby odkłamać kłamstwo smoleńskie. Nad Smoleńskiem była katastrofa. Ta budowla postawiona nielegalnie nie jest pomnikiem. To symbol podziału. Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej jest na Powązkach – relacjonowała jedna z uczestniczek.
Zapowiedziała również, że będą reagować, jeśli prezes PiS podczas uroczystości będzie "kłamać i bredzić", jednocześnie apelując o zachowanie ciszy podczas modlitwy.
Próba złożenia kwiatów przez sympatyków KOD wywołała gwałtowne słowne przepychanki. Szczególne oburzenie wywołały banery z hasłami krytykującymi Prawo i Sprawiedliwość, takie jak "PiS = rozwydrzona wrzeszcząca tłuszcza". W odpowiedzi padły oskarżenia o "zdradę komunistyczną" i żądania opuszczenia miejsca demonstracji. Niestety, na słownej agresji się nie skończyło. Doszło do rękoczynów, w wyniku których jeden z mężczyzn uderzył drugiego w klatkę piersiową. Interweniowała policja, a świadkowie relacjonowali przebieg zdarzenia.
Podczas demonstracji obecna była również aktywistka znana jako Babcia Kasia. Po upadku, kobieta wymagała pomocy medycznej i została zabrana z miejsca zdarzenia karetką pogotowia. Aktywistka twierdzi, że upadła po tym, jak została pchnięta przez pracownika Telewizji Republika. Sprawa ta z pewnością będzie wymagała dalszego wyjaśnienia.
W naszej galerii zobaczysz, jak wyglądały obchody rocznicy katastrofy smoleńskiej w Warszawie:
