Jedna z prowadzących, Justyna Dobrosz-Oracz, zachęciła uczestników do przekazania swojej wiadomości pożegnalnej po angielsku, tłumacząc, że jest to język najczęściej używany podczas dyskusji w kuluarach Parlamentu Europejskiego. - Dajemy szansę, aby mogli państwo zaimponować swoim wyborcom. Ktoś chętny? - dodała również po angielsku współprowadząca debatę Dorota Wysocka-Schnepf. Panie nie spodziewały się raczej, jak wielkie emocje wywołają tym zadaniem.
Zobacz: Jest nowy, bardzo zaskakujący sondaż przed wyborami! Tusk szybko zareagował
O ile Borys Budka błyskawicznie wyrwał się do odpowiedzi, zachęcając po angielsku do głosowania i przekonując, że Unia Europejska jest naszą wspólną odpowiedzialnością, o tyle szybko zupełnie inaczej zareagował Stanisław Żółtek z komitetu Polexit. - Czy dużo będzie tych popisów w języku angielskim, czy jesteśmy w Polsce? - zagrzmiał. Dziennikarka zauważyła, że "w Brukseli są dwa języki obowiązujące: angielski i francuski". - A polski można olać? - zripostował zbulwersowany Żółtek.
Wówczas do dyskusji włączyła się Beata Szydło, wtrącając, że "musi sprostować". - Pani redaktor mówiła, że są dwa języki obowiązujące. Wszystkie języki narodowe mają te same prawa - oznajmiła. Dobrosz-Oracz ripostowała, mówiąc, że "w kuluarach na pewno nie rozmawia się po polsku", na co Szydło odpowiedziała "nie wstydźmy się języka polskiego".
Sprawdź: Mastalerek szkodzi nie tylko PiS?! Łukasz Schreiber ostro o współpracowniku prezydenta!
Swoje dodał jeszcze Marek Woch (Bezpartyjni Samorządowcy), który podkreślił, że "mamy ustawę o języku polskim". - Mamy obowiązek stosować język polski za granicą - przekonywał.
Całe zdarzenie wyglądało następująco:
Galeria poniżej: Debata Europejska "SE"