Awans człowieka, który jest twarzą katastrofy - Ziemkiewicz krytycznie o zmianie w rządzie

„Super Express”: - Pozycja Piotra Glińskiego w rządzie ma wzrosnąć. Obejmie ministerstwo, które przejmie kompetencje aż czterech resortów. Z czego wynika ten wzrost znaczenia wicepremiera?

Rafał Ziemkiewicz: - Z tego samego źródła co inne rzeczy, czyli z woli „Naczelnika”. Dlaczego akurat prof. Gliński? Dlatego, że Jarosław Kaczyński ma słabość do profesorów. Prezes PiS jest starym inteligentem z Żoliborza ze wszystkimi tego złymi i dobrymi cechami. Oczywiście znam go tylko z obserwacji. Widzę jednak, jak istotne jest dla niego to przedwojenne myślenie, że są ludzie z dobrego i złego towarzystwa. Bardzo ważne są dla niego tytuły profesorskie i dobre pochodzenie.

Prof. Gliński ma dobre.

Pasuje. Mateusz Morawiecki nie zostałby premierem, gdyby nie był synem Kornela Morawieckiego. Kiedy Paweł Kowal wylatywał z PiS to prezes Kaczyński sugerował, że podobno jest z jakiejś złej rodziny. Świetnym przykładem takiego podejścia jest przykład prof. Andrzeja Nowaka. To on tekstem przed wyborami w 2015 roku zdołał przekonać prezesa PiS, żeby nie kandydował, ale wystawił kogoś innego. Nikt inny niż prof. Nowak zapewne nie zdołałby tego osiągnąć i Andrzej Duda okazał się strzałem w dziesiątkę.

Piotr Gliński nigdy nie tworzył i raczej chyba nie będzie tworzył własnej frakcji w PiS…

Nic w jego dotychczasowym postępowaniu nie uprawdopodabnia tego, żeby miał taką frakcję tworzyć. Choć bywają najbardziej zaskakujące zmiany. Kiedyś dobrze prosperujący właściciel fabryki kartonu – Jacques Brel - wziął gitarę i pojechał grać po kawiarniach do Paryża. Ten Piotr Gliński którego znamy nie stwarza politycznego zagrożenia, ale nie daje też nadziei, że będzie działał lepiej, niż w roli ministra kultury. A w sferze kultury mamy totalną katastrofę PiS. I awansowanie człowieka, który jest twarzą tej katastrofy nie wróży najlepiej.