W czerwcu ubiegłego roku 200-gramowa kostka masła kosztowała prawie 4,40 zł. W wakacje ceny wystrzeliły w górę, jesienią sięgając niemal 7 zł. Potem sytuacja się uspokoiła. Tymczasem od jakiegoś czasu ceny znów zaczęły piąć się w górę. A to tylko przedsmak tego, co nas czeka. Zdaniem Marcina Lipki, głównego analityka cinkciarz.pl, na początku lipca kostka masła może nas kosztować średnio 6,60 zł!
"Uwzględniając historyczne ceny hurtowe i detaliczne, sprzedawany na giełdach surowiec stanowi przeciętnie ok. 68 proc. finalnego kosztu zakupu masła dla konsumenta. Jeżeli więc teraz popularny tłuszcz kosztuje w hurcie 22,5 zł/kg, to oznacza, że w detalu jego cena na przełomie czerwca i lipca sięgnie 33 zł/kg, czyli 6,6 zł za 200-gramową kostkę. Gdy weźmiemy poprawkę na różnice w cenach pomiędzy województwami i zmieniającą się marżę, nie powinna nas dziwić cena oscylująca w granicach 7 zł"
- czytamy w raporcie. Jeśli globalny popyt będzie się utrzymywał, cena smarowidła może osiągnąć po wakacjach nawet 10 zł! Jesienią 2017 r. przypadło cenowe apogeum. W tym roku ceny mogą być jednak niemal 50 proc. wyższe niż wówczas!
Musimy się przyzwyczaić do dużych wahań cen masła i wszystkich przetworów mlecznych. Masło drożało przez m.in. wzrost sprzedaży w Stanach Zjednoczonych i Chinach. Główny problem polega jednak na tym, że Unia Europejska zlikwidowała kwoty mleczne. Rzeczywiście, w tej chwili mamy tak, że oczekuje się wzrostu cen o ok. 2 zł na kostce. Potem w niektórych punktach możemy się spodziewać, że ceny faktycznie sięgną magicznej granicy 10 zł. To raczej będzie chwilowy wzrost niż stała cena, chociaż mamy też zmiany przepisów w UE, tam też wskazuje się na to, że mogą być wyższe koszty produkcji - mówi nam ekonomista Marek Zuber (46 l.). Czy masło naprawdę stanie się rarytasem tylko dla wybranych? Cóż, niestety wiele na to wskazuje...